RÓŻNI AUTORZY - 13 współczesnych opowiadań włoskich [recenzja #143]

 


Jeden z najrówniejszych zbiorów opowiadań, jakie czytałem.

***


📕 WYDAWNICTWO: Iskry
🕒 ROK WYDANIA: 1966
📖 ILOŚĆ STRON:  270


                    OCENA:                      

               
 

No i tak się powinno robić antologie opowiadań!

Jasne kryteria wyboru, posłowie, notki o autorach – to standard. Największym problemem wszelkiej maści antologii jest zazwyczaj niechlujny dobór opowiadań oraz ich skandalicznie nierówny poziom, co tylko po części można tłumaczyć różnicą gustów.

Zbiór pod redakcją Henryka Krzeczkowskiego uniknął wszystkich pułapek. Jestem pod wrażeniem równego, wysokiego poziomu antologii; może za wyjątkiem dwóch opowiadań, które wyraźnie odstają (przeciętne W rodzinie Anny Marii Ortese oraz niewiarygodnie miałkie Małe wakacje Alberto Arbasino). Pozostali autorzy dostarczają podczas lektury większej lub mniejszej literackiej rozkoszy, ale poprzeczkę z napisem „dobra literatura” przeskakują już w pierwszej próbie, i to bez strącenia.  


Ale nawet najświetniejsze zespoły mają swego lidera. Frontmanem tej włoskiej kapeli jest bez wątpienia Italo Calvino. Jego Mrówka argentyńska to opowiadanie klasy światowej. Małżeństwo z malutkim dzieckiem przeprowadza się do nowego domu w pięknej, wiejskiej okolicy. Wkrótce okazuje się, że miejsce opanowała kolonia mrówek. Owady są wszędzie i nie dają się wytępić żadnymi środkami. Każdy z sąsiadów radzi sobie z nimi w inny sposób – jedni walczą do upadłego, niektórzy testują nowe rozwiązania, zaś jeszcze inni udają, że problemu nie ma. Mrówki są tutaj – przynajmniej dla mnie – synonimem przeszkody, problemu. Po okolicy wałęsa się tajemniczy jegomość nazwiskiem Baudino, rozstawiając talerzyki z melasą, rzekomo w celu wytrucia mrówek. Co zrobią bohaterowie? Warto się przekonać. To najjaśniejsza perła zbiorku, ze świetnie odmalowaną mechaniką działania niewielkich społeczności.

Kto zna Calvina, ten wie: czegokolwiek się on nie tknie, zamienia w złoto. Jest dwuznacznie, tragikomicznie, ale zawsze intrygująco.

Miał lat około pięćdziesięciu, był ubrany w czarny garnitur, znoszony i spłowiały, wyglądał na pijaczynę, a włosy, jeszcze ciemne, czesał z dziecinnym przedziałkiem. Powieki były przymknięte, uśmiech trochę namaszczony, oczy i nos zaczerwienione, a głos wydawał z siebie gdakający, trochę księżowski, z silnym nalotem miejscowego dialektu. Od nerwowego tiku tworzyły mu się zmarszczki w kątach ust i nosa. Opisuję go tak szczegółowo usiłując uchwycić dziwne wrażenie, które wywoływał.
Ilustracja Franco Gentiliniego do "Mrówki argentyńskiej", rok 1957.
(źródło:  www.sanremoliveandlove.it, Sodalizio del Libro).

Świetny jest też Buzzati ze swoim baśniowym Zabójstwem smoka, choć ta historia była mi już znana z jego Sześćdziesięciu opowiadań.

Pisarz, poeta i reżyser filmowy Pier Paolo Pasolini kreśli przekonujący, mocno zakurzony obraz dnia z życia miejskich uliczników i urwisów, skomplikowanej grupy chłopaków, którzy nie tworzyli żadnej sensownej zbiorowości, rozpraszając się co chwila we wszystkich kierunkach; którzy nie znosili się nawzajem i zazdrościli, a jednak spędzali całe dnie w swoim towarzystwie. To znajdziecie w Obrazkach z życia Testaccio.

Swoją renomę potwierdza Alberto Moravia (warto sprawdzić jego dziwaczny i niepokojący Hotel Splendido we włoskich Opowieściach niesamowitych – recenzja TUTAJ). W obcym kraju to przekorna to historia faceta uwikłanego w relację z kobietą, którą uważa za głupią. Kobieta z kolei sprawia wrażenie, jakby spotykała się z nim jedynie z braku lepszego zajęcia. Moravia lawiruje z gracją slalomisty w tej gęstej atmosferze jednego pokoju i złośliwie podsyca emocje bohaterów; ku uciesze czytelników. Bardzo zacne opowiadanko.

Z nieznanych mi wcześniej pisarzy ciekawa fabułę zawiązuje Luigi Compagnone w Graczach, gdzie do skazanego na śmierć młodzieńca przybywa delegacja złożona z lekarza, sędziego, kata i kapelana. Po krótkiej rozmowie zaczynają grać w karty, odwlekając tym samym godzinę egzekucji.

Stoliczek aż się prosi o rozłożenie jakiejś planszówki. Compagnone drugi od prawej.
(źródło: domena publiczna, Wikipedia)

Sprawdza się Giuseppe Dessi (Wyspa Anioła) w nieco może zbyt romansowym i melodramatycznym tonie, ale – muszę mu to przyznać – dobrze napisanej historii żołnierza, który po latach tułaczki i niewoli wraca do rodzinnego miasteczka w nadziei odszukania swej narzeczonej i rodziny.

W wielce udanej Wycieczce niedzielnej Carlo Montella z przymrużeniem oka opisuje odyseję urzędnika, pana Barnabo, który raz do roku, na nadejście wiosny, zabiera rodzinę na wycieczkę tramwajem na drugi koniec miasta. W drodze powrotnej dochodzi do rozdzielenia rodziny… Całość, utrzymana w kpiarskim, gawędziarskim tonie to tak naprawdę historia podróży z domu w nieznane, z codziennej rutyny w głąb siebie. Pozytywne zaskoczenie!

Zmarła w 1991 roku Natalia Ginzburg.
Z jakiegoś powodu na większości zdjęć ma podobną, gniewną minę...
(źródło: www.valor.globo.com)

Śmierć matki, a przy okazji rodzinne więzy opisuje Natalia Ginzburg w Mamie. Bezduszna narracja pozbawiona jest ozdobników i skupia się na relacjonowaniu kolejnych wydarzeń, wspomnień i myśli. Nie ocenia ich, nie komentuje, przez co ładunek emocjonalny tej opowiastki potęguje się.

I coraz trudniej było im wyobrazić sobie jednocześnie krótkie, kręcone włosy (…) i usta. Kładła na twarz grubą warstwę żółtego pudru – to pamiętali dobrze. Z czasem była to już tylko żółta plamka, niezdolna przybrać kształtu policzków i twarzy. Zresztą teraz zrozumieli, że nie bardzo ja kochali i że ona też chyba nie za bardzo ich kochała; gdyby ich kochała, nie zażyłaby trucizny. (…) Lata mijały, chłopcy rośli, a ta twarz, której nie kochali, znikała na zawsze.

***

Podczas lektury tej antologii, wykrzywiałem swoją twarz w różnych grymasach. Sardoniczny uśmiech u Calvino i Montelli, smutek u Dessiego i Ginzburg, niedowierzanie u Moravii. Na dokładkę paskudny grymas niechęci, krzywy jak wieża w Pizie, z każdą stroną bardziej, podczas lektury Małych wakacji Arbasino.

W ostatecznym rozrachunku, 13 współczesnych opowiadań włoskich to jednak bez wątpienia dobry zbiór, prezentujący różne oblicza współczesnej (wówczas) literatury włoskiej; zbiór, w którym każdy znajdzie coś dla siebie, nawet jeśli na co dzień Italię i jej literackie skarby ma w głębokim poważaniu.


Komentarze

Copyright © MILCZENIE LITER