RÓŻNI AUTORZY - Opowieści niesamowite z języka czeskiego [recenzja #139]
Wciąż świetnie, ale jakby trochę gorzej.
***
OCENA:
To się w końcu musiało stać. Po serii wyśmienitych antologii grozy, z których każdą oceniałem na 8,5 (część polska, hispanoamerykańska i włoska), przyszła kolej na obniżkę formy. Tym razem „tylko” 7,5. Wciąż jest bardzo ciekawie, wciąż jest bardzo dobrze, czasami nawet strasznie, ale – literacko są to po prostu słabsze rzeczy. Czasem warsztat niedomaga, a już z pewnością kreatywność autorów.
Rozpocznę od garści nikomu niepotrzebnej statystyki: w książce znajdziemy aż 64 opowiadania 32 autorów (w porównaniu do 39 opowiadań 29 autorów w poprzedniej, włoskiej części). Elementem niezmiennym pozostaje marginalna rola kobiet: czeska antologia przybliża twórczość tylko jednej z nich: Anny Marii Tilschovej.
***
Mój top 8 czeskich niesamowitości (kolejność przypadkowa) przedstawia się następująco:
Ignát Herrmann – „Oko”
Czołówka zbioru , z ciekawym pomysłem na wzbudzenie strachu. Czapelski to ekscentryczny, starszy pan. Mieszka sam, unika towarzystwa ludzi; jedyny wyjątek robi w Sylwestra, kiedy zaprasza do siebie dwunastu gości wraz z osobami towarzyszącymi. Postanawia podzielić się historią swojego dziwactwa, nieodłącznie związanym z pewnymi drzwiami do pewnego magazynu; drzwiami, których od lat nikt nie otwierał…
O panowie, teraz już tam nie było czarnej, pustej kropki. Teraz ten otwór był wypełniony. Wypełniony okiem. Spoglądało na mnie wybałuszone, pełne, oko złośliwe, oko śmiejące się, z drwiną, szyderczo. Nie widziałem nic więcej, tylko to oko, które się śmiało (…) z mojego strachu, a kiedy się śmiało, rozlegał się ten gwizd, wibrujący, jakby nietoperza, gwiazd śmiejący się, wyszydzający.
Jan Opolský – „Przedstawienie o zmierzchu”
Intrygujące weird fiction po czesku. Przedstawienie cyrkowe w niewielkim, kupieckim miasteczku. Sztuczki i porzemowy komedianta śledzi sto par znudzonych oczu, należących do miejscowych kupców i piekarzy. Tylko jeden z widzów zdaje się tu nie pasować – rudzielec o wyglądzie cwanego lisa, który głośno wyszydza i krytykuje cyrkowca. Jak wypada wszystkim artystom, ten także najlepszy ze swych trików zostawił na koniec…
- Po tym wszystkim, czego dotychczas byliście świadkami, nastąpi teraz, panowie, moja najbardziej oryginalna sztuka – zwrócił się komediant do zgromadzonych widzów z miasteczka, a jego przemowa miała charakter wspaniałej improwizacji. W mgnieniu oka ukazało się w jego rękach coś na kształt sierpa do żęcia zboża, lśniącego migotliwie niby pawie pióro.
![]() |
"Upiór (wampir) i inne prozy", Jan Opolský, wydanie z roku 1926. (źródło: www.databazeknih.cz) |
Karel Čapek – „Ślad”
Zima. Rozmowa dwóch przypadkowych ludzi, którzy zauważyli dziwne ślady na śniegu. Były to ślady ludzkich stóp, które zaczynały się i kończyły nagle, nie docierając w żadne miejsce – tak jakby ktoś nagle wzniósł się w powietrze. Tylko tyle i aż tyle, ale to w zupełności wystarcza.
Ktoś musiał tędy przechodzić, chciał odrzec Boura, ale ugryzł się w język. Ślad był tylko jeden, na samym środku pustego pola, a przed nim i za nim nie dało się zauważyć żadnych innych kroków. Odbicie na białej płaszczyźnie było bardzo wyraźne i ostre, lecz całkiem osamotnione – nic nie prowadziło ani do niego, ani od niego.
Josef Müldner – „Piotr”
Opowieść osnuta wokół tytułowego Piotra – uważanego za pomyleńca; odludka, który więcej czasu spędza z końmi niż z ludźmi. Zachowywał się dziwnie, bał się najcichszego szelestu. Prześladowała go wizja okrutnego Czarnego Psa, który zwabia ludzi i zabija bezlitośnie. 3x K: Krótka, klimatyczna, klasowa opowiastka.
- Co każdy widzi, Piotrze?
- Co widzi? – krzyknął Piotr, patrząc na mnie z taką mocą i skupieniem, że poczułem się nieswojo. – Co widzi? Że ma pan dziurę. Tutaj. – Wskazał na moją pierś i wykrzyknął: - Nie ma pan serca! Dziurawy! (…) Jego mroczny, chrapliwy głos przemienił się w jeszcze bardziej ohydny, spazmatyczny chichot.
Anna Maria Tilschová – „Dziwna historia”
Historia braci Ognes – zwyczajnych bogaczy, ani złych, ani dobrych. Starszy z nich, Emil, poślubia młodą Żydówkę. Ot, zwyczajne małżeństwo z rozsądku. Nudne życie przerywa wybuch w fabryce Ognesów. Przypadkowy incydent, czy to bracia wyrównywali między sobą rachunki? A może stał za tym ich ojciec, zakochany w synowej? W wyniku wypadku młodszy z braci, Richard, cudem ocalał. Dokonano przeszczepu i poparzoną skórę zastąpiona inną. Od tego momentu wszelkie fizyczne różnice między braćmi zaczęły zanikać…
Rzeczowy, beznamiętny sposób prowadzenia narracji tylko potęguje atmosferę niesamowitości. Perełka.
Oparzenia, o dziwo, zagoiły się, na brodzie pozostała tylko mała blizna, ale najbardziej ucierpiały ręce (…). Płytki paznokci były nieuszkodzone, ale ukazywały nierówno zabarwioną skórę i miały zmieniony kształt. Owe ręce, niegdyś niewrażliwe i sztywne, teraz wydawały się spokojne - a jednak, czy spoczywały na książce, czy skręcały papierosa, wyglądały, jakby tylko niedbale udawały, a właściwie na coś czyhały.
![]() |
Anna Maria Tilschová. (źródło: www.pohlednice.sbiram.cz) |
Karel Hloucha – „Druza”
Opustoszałe wrzosowiska i pagórki. Wraz z dziadkiem mieszka tam dziwny, wyglądający na dorosłego ośmiolatek, Franta, którego próbuje rozgryźć narrator, pan Szczepan. Dzieciak zna zaskakujące szczegóły z historii świata, o dinozaurach i czasach biblijnych opowiada, jakby sam był ich świadkiem. W dłoniach chowa tajemniczy kamień… Gdy pewnej nocy, w środku burzy, wystraszony zapukał do okna Szczepana, ten od razu wiedział, że stało się coś okropnego…
Zgrabna opowieść z pogranicza baśni, fantastyki i horroru. Początkowo kręciłem nosem, ale Hloucha związał wszystko w zgrabny supełek i wybrnął.
![]() |
Klima. Po obejrzeniu kilku zdjęć z jego wizerunkiem wniosek musi być jeden: to była niesamowicie charyzmatyczna osoba. (źródło: www.deviantart.com, praca autorstwa osoby o nicku jeremyfamir). |
Ladislav Klima – „Jak będzie po śmierci”
Oniryczna wędrówka narratora (autora?) po krainie jawie i snu. Narrator traci przytomność, po czym ją odzyskuje, zasypia i budzi się – w tym całym korowodzie czytelnik traci rachubę i nie wie, co dzieję się naprawdę, a co nie. Taki myślę był cel Klimy, który dobrze wie, że śmieszność i groza to dwie strony tej samej monety. Kapitalne opowiadanie.
Jeszcze nigdy w historii literatury zdanie „obszedłem ja pięć pól” nie brzmiało tak złowieszczo.
Emanuel z Lešehradu – „Skamieniali ludzie”
Historia tajemniczego rzeźbiarza Piotra Sztorka – samotnika, wroga ludzi, który wzbudza zawiść innych artystów, ponieważ wszystkie jego dzieła zbierają pochwały od krytyków i cieszą się ogromną popularnością. Sztork był nie lada ekscentrykiem i nie wpuszczał nikogo do swojego atelier. Jaki sekret skrywał rzeźbiarz? Ciekawa, dobrze napisana historia.
![]() |
Emanuel z Lešehradu. Brzmi jak średniowieczny burgrabia, wygląda jak młodopolski chultaj. (źródło: www.antikvariatkrenek.com) |
Przyzwoitych rzeczy jest w tym zbiorze dużo więcej, jak chociażby Strach Jana Mareša Viktora Dyka (tytułowy Mareš wraca do domu od ukochanej, w mijanym lesie dopadają go fatalistyczne myśli o wypadku), czy Wampir Jana Nerudy (opowieść o „malarzu śmierci”, który lubuje się w portretowaniu ludzi. Problem w tym, że po skończonym dziele modele umierają). Zważywszy na lata powstania, pozytywnie zaskoczyła mnie też Żelazna koszula Václava Matěji Krameriusa.
Klasą samą w sobie jest pokręcona, nieco filozoficzna proza Ladislava Klimy, rodem wyjęta z koszmarów sennych. Wywarła na mnie duże wrażenie.
Było trochę pochwał - nadszedł czas na minusy, a w zasadzie jeden.
Mam poważne wątpliwości odnośnie doboru opowiadań.
W środku znajdziemy aż trzy opowieści Karela Hynka Machy, z czego każda eksploruje podobne motywy (klasztor, mnisi itp.), a Sen i Wędrówka Karkonoska to dokładnie te same opowiadania, w wersji krótszej i dłuższej. Zupełnie niepotrzebnie, wygląda mi to na pompowanie objętości na siłę.
Josef Jiri Kolar – Pod Czerwonym Smokiem to jawny plagiat z Erckmanna-Chatriana. Jest to dokładnie ta sama historia co Niewidzialne oko francuskiego duetu. Jako, że znam dobrze te opowiadanie, przyjemność z lektury była żadna. Nie dało się wybrać czegoś innego? Kolar dodał w tytule „za Chatrianem”, a i wówczas zupełnie inne było podejście do praw autorskich, ale nawet biorąc na to poprawkę, nie spodziewałem się aż tak chamskiej zrzynki.
Kolejny przykład – Richard Weiner. Ten bardzo ciekawy, kompletnie zapomniany pisarz bywał nawet porównywany do Kafki. Niesamowitości zawierają dwa opowiadania Weinera. O ile Lekarz lalek jeszcze się jakoś broni, o tyle Wóz jest przekombinowany i zwyczajnie przeciętny. W trudno dostępnym zbiorku opowiadań Weinera pt. Sobowtóry (jedynym wyborem jego opowiadań w języku polskim) są zdecydowanie lepsze rzeczy, jak chociażby eksperymentalne, bardzo ciekawe Puste krzesło, tytułowe opowiadanie o sobowtórze imitującym drugą, ukrytą stronę ludzkiej natury, czy wyśmienita Ela, która jednak z racji na swój rozmiar (kilkadziesiąt stron) rozumiem, że mogła się w antologii nie zmieścić.
A skoro tak mało Weinera w Polsce, można się było pokusić o przetłumaczenie innego opowiadania, niedostępnego do tej pory polskiemu czytelnikowi.
![]() |
Okładka "Sobowtórów" Weinera. (fot. Milczenie Liter) |
Nie mam zastrzeżeń co do jakości samych przekładów, chociaż pojawiały się okazjonalne kwiatki („rozdrabniało się na tysiące drobnych trosk”).
Poza tym, strona edytorska i wizualna czeskich niesamowitości – podobnie jak poprzednich części - prezentuje się bez zarzutu. Notki biograficzne do każdego autora, przejrzysty spis treści, ciekawa przedmowa, no i – rzecz kluczowa dla mnie – pięknie pachnący druk.
Plusem czeskiej edycji, który odróżnia ją od poprzednich odsłon, jest anonimowość jej autorów. Tutaj przeciętny czytelnik – taki jak ja - nie będzie znać prawie nikogo, poza Karelem Čapkiem i może Ladislavem Klimą. Możecie być pewni, że po lekturze zostaniecie z długą listą inspiracji i książek do przeczytania, co może być znakomitą okazją na zagłębienie się w rozkosze czeskiej literatury.
Dokładnie to samo przechodziłem po lekturze włoskich niesamowitości, przez które wkręciłem się w tamtejszą literaturę (jedenaście włoskich książek przeczytanych w 2024 roku i dwie kolejne w planach).
I chociaż Czechy sąsiadują przecież z Polską, to – paradoksalnie – lektura tej właśnie części opowieści niesamowitych miała dla mnie największy posmak egzotyki.
Mimo, że przerażającej grozy nie ma tutaj zbyt wiele, nazwa "opowieści niesamowite" pozostaje zasadna: niekoniecznie dlatego, że straszą i niepokoją, lecz inspirują. Niesamowicie inspirują.
Wciąż jest bardzo dobrze, a w środku znajdziecie mnóstwo ciekawych historii. Jednak zauważam lekką obniżkę formy. Kolejna część (skandynawska?) pokaże, czy to wypadek przy pracy, czy – oby nie – początek negatywnego trendu. Moja ocena bierze się także ze specyfiki czeskich opowiadań. Wiele z nich to senne miraże, mgliste impresje z pogranicza snu i jawy, które nie zawsze prezentują odpowiedni poziom. Zamykający zbiór Klucz w zaspie Jaroslava Seiferta, czy Tęczowy punkcik nad głową Jakuba Arbesa nie powinny się w nim w ogóle znaleźć.
Kolejny tom Opowieści niesamowitych to rzadka okazja, by zapoznać się bliżej z czeską literaturą; prawdziwa gratka dla kolekcjonerów dobrej literatury i miłośników opowiadań niesamowitych. Polecam serdecznie!
***
PS. Uwielbiamy przez wszystkich cykl pt. „Bezużyteczne ciekawostki”:
z 31 pisarzy, których opowiadania znajdziemy w czeskich Niesamowitościach, aż piętnastu nosi imię zaczynające się na literę „J”. To prawie 50% wszystkich autorów!
W tym zbiorku, jest jakieś, opowiadanie o wilkołaku? Bo to, moja ulubiona bestia. Wampiry i duchy, są zbyt oklepane.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy Pan zna znacznie krótszy zbiór tego typu opowiadań czeskich "Czas i śmierć" z 1989? Swego czasu wywarł na mnie spore wrażenie, dawno jednak nie weryfikowałem swojej opinii, więc nie jestem pewien, czy mogę polecić to dziełko z czystym sumieniem. Zresztą sporo opowiadań powtarza się w obu zbiorach. Tak na marginesie, czy mógłby Pan podsunąć jakieś inne dzieła zawierające frazę "obszedłem ja pięć pól"? Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń