RAY BRADBURY - Październikowa kraina [recenzja #140]
Czytana wyrywkowo, ociera się o geniusz.
***
OCENA:
Przeczytałem i wiecie co? Ray
Bradbury wkurzył mnie naprawdę mocno. To mogła być rewelacyjna książka,
arcydzieło horroru i grozy!
Wystarczyło zrobić jedno:
odchudzić ją o połowę.
Jest tutaj plejada opowiadań
genialnych, a fabularne pomysły, które lęgną się w głowie Bradbury'ego,
zostawiają większość konkurencji daleko z tyłu. Nie wierzycie? Oto przykłady
(staram się nie zdradzić zbyt wiele):
- Szkielet --> pan
Harris brzydzi się kości i chce się ich za wszelką cenę pozbyć z własnego
ciała. Szuka odpowiedniego "lekarza" i znajduje - groteskowego,
przerażającego doktora M. Muniganta. Ta opowieść wywołała we mnie rozkoszne
dreszcze strachu.
- Wiatr -->
podróżnik imieniem Allin dociera do Doliny Wiatrów, położonej gdzieś w
Himalajach, w której dmą wszystkie wichry i huragany świata. Allin odkrywa ich
tajemnice i od tej pory jest ścigany przez… wiatr, który rzekomo czyha na jego
życie, próbując się wedrzeć nawet do jego domu. Co za pomysł!
Telefon niósł dzikie wycie, istną syrenę alarmową, a do tego świsty i łomoty. Allin przekrzykiwał ten hałas: - Słyszysz?!
- Słyszę – Herb przełknął, walcząc z suchością w ustach.- Chce mnie wziąć żywcem, Herb. Nie odważy się jednym ciosem zmieść cały dom. (…) Chce mnie wziąć żywcem, by móc rozedrzeć mnie na sztuki, palec po palcu. Pragnie tego, co mam w sobie. Mojego umysłu, mózgu.
- Zbiegowisko -->
miasteczko, w którym dochodzi do wielu wypadków i - co jest najdziwniejsze -
nie upływa nawet kilka sekund od kraksy, a już nad ofiarami i rannymi gromadzi
się tłum gapiów, jakby wyczuwał, gdzie przyjdzie śmierć…
- Następna -->
wycieczka pewnego małżeństwa do wioski w Meksyku. Tam zapoznają się z dość
makabryczną tradycją związaną z ciałami zmarłych mieszkańców. Mająca złe
przeczucia żona chce za wszelką cenę wyjechać z miasteczka, ale to wcale nie
jest takie proste, jakby się mogło wydawać,
- Mały skrytobójca --> szczęśliwe małżeństwo Davida i Alice Leiberów zostaje rodzicami. Po
urodzeniu dziecka Alice zmienia się, popada w paranoję i twierdzi, że własne
dziecko chce ją zabić. Faktycznie jest dosyć dziwne, ale czy aż tak?
Tyle że raz, o północy, gdy domem zatrzęsła nagła letnia wichura, (…) Alice obudziła się z drżeniem i wtuliła się w ramiona męża. Chciała, by ją pocieszył, by pytał, co jest nie tak.
- Coś jest w pokoju – szepnęła. – Coś nas obserwuje.
Zapalił światło.
- Lokator z piętra -->
młody chłopak obserwuje dziwnego lokatora, który wynajął pokój na piętrze jego
domu. Lokator ma zimne, stalowe spojrzenie i w ogóle nie śpi w nocy. Oto, do
czego może prowadzić ciekawość…
Niewiele ustępuje im Słój (wieśniak Charlie odwiedza miejski cyrk i wydaje resztę
oszczędności na słój z dziwną, unoszącą się w formalinie zawartością. Przedmiot
szybko staje się atrakcją całej wsi, a jej mieszkańcy przychodzą co tydzień
obserwować zawartość słoja. Ruszyło się, czy jednak nie? Tylko żona Charliego kręci
nosem…), zabrakło niestety pomysłu na Karła (historia karła odwiedzającego regularnie
gabinet krzywych luster w jednym z wesołych miasteczek. Sytuacja nabiera tempa,
gdy karzeł pada ofiarą żartu biletera…).
Bardzo niepokojącą wizję opisuje Pajacyk z pudełka, w którym zaborcza matka trzyma kilkuletniego
syna pod kluczem, nie wypuszczając go w ogóle na dwór. Manipuluje nim,
przedstawiając świat zewnętrzny jako śmiertelne niebezpieczeństwo, a raz do
roku, w ramach prezentu urodzinowego, otwierała przed nim jedne z zamkniętych
dotąd drzwi posiadłości.
Warto jeszcze wspomnieć o Naznaczonej ogniem - pokręconej historii dwóch staruszków o dość
osobliwym hobby. Potrafią oni wyczuć, nad którym z mieszkańców wisi śmierć. Są
to zazwyczaj osoby agresywne, które się aż proszą o tragedię… Starsi panowie
próbują rozmową ostrzec delikwentów przed grożącym im niebezpieczeństwem…
![]() |
Roześmiany i rozczochrany Bradbury. (źródło: www.nytimes.com) |
Słabiutko wypadają obie historie
rodzinne z życia wampirów (Wuj Einar, Zjazd rodzinny), Jezioro, czy Burzowiec. Jest też kilka historii o
niewykorzystanym potencjale (Kosa, czy Niesłychana śmierć
Dudleya Stone'a).
Harris poczuł, jak coś brutalnie rozpycha mu żuchwę we wszystkie strony, dociska język jakby szpatułką, zatyka gardło. Zarzęził. Świst. Nie mógł oddychać! Coś wierciło się, rozpychało mu policzki jak rozpierak, aż trzeszczały kości szczęki. Jak bryźnięcie gorącej wody, coś chlusnęło mu w zatoki, aż zadzwoniło mu w uszach!
Autor sprawnie nagina język do
swoich potrzeb. Zmienia style i dostosowuje je do bohaterów: wreszcie babcia
wypowiada się jak babcia, a wieśniak, jak wieśniak. Duży plus!
Minus przyznaję za niektóre
zakończenia - czasem zawierają o jedno zdanie za dużo. Skrupulatny czytelnik i
tak się domyśli dalszego przebiegu akcji, a Bradbury musi je dodatkowo
wyszeptać do ucha, i jest w tym wyjątkowo natrętny, odzierając niedomówienie ze
swego uroku.
Ale - należy pamiętać, że są to w
większości jego pierwsze, młodzieńcze prozatorskie próby, więc pewna chwiejność
warsztatowa jest całkowicie zrozumiała. Prawdę mówiąc, i tak jestem pod
ogromnym wrażeniem, że twórca tak młody i - zdawałoby się - nieświadomy jeszcze
- już wówczas, w wieku zaledwie dwudziestu kilku lat, tworzył tak dobre rzeczy!
Pozostaje żałować, że wkrótce potem zaczął flirtować z literaturą
science-fiction i romans ten trwał aż do śmierci Bradbury'ego w 2012 roku.
Październikowa kraina zawiera 19 opowiadań. Według wydawcy, są to opowiadania z debiutanckiego zbioru
Bradbury'ego pt. Dark carnival, wzbogacone o pięć napisanych
później historii. Wynika z tego, że Mroczny karnawał składał się z
14 opowiadań.
![]() |
Okładka oryginalnego wydania "Dark carnival". Rok 1947. (źródło: domena publiczna) |
Jest to nieprawda - było ich aż
27, chętnie przeczytałbym pozostałe! Wytrawnych czytelników może też
zainteresować fakt, które z październikowych historii zostały dopisane później?
Ponownie odrabiam zadanie domowe za wydawcę, są to: Karzeł, Czujny żeton pokerowy H. Matisse'a, Naznaczona ogniem oraz zamykająca zbiór Niesłychana śmierć Dudleya Stone'a. Było ich
zatem cztery, nie pięć.
I jak tu ocenić wielce nierówną
kolekcję Bradbury'ego?
Miałem problem z oceną. Czy
książkę z tyloma genialnymi opowiadaniami ocenić tak samo wysoko, jak pozycję o
równym, dobrym poziomie, jednak pozbawionym tak kapitalnych pomysłów?
Poczucie straconej szansy zatruwa
moją radość z przebywania w Październikowej Krainie. Czytana
wyrywkowo, ociera się o geniusz. W całości, wyraźnie blednie.
Ale w literaturze wolę krótkie erupcje talentu niż niespełnione oczekiwanie.
Stąd zasłużone 7,5.
Komentarze
Prześlij komentarz
Jeśli recenzja lub książka wzbudziła w Tobie jakiekolwiek emocje - nie wahaj się, SKOMENTUJ :)