ROBERT McCAMMON - Królowa Bedlam [recenzja #123]

 


McCammon znowu to zrobił.

***


📕 WYDAWNICTWO: Vesper
🕒 ROK WYDANIA: 2023
📖 ILOŚĆ STRON:  692


                    OCENA:                      

               
 
  

1. Wystarczyła mi ledwie jedna książka (Zew nocnego ptaka), by polubić jej bohatera, Matthew Corbetta. Jeśli czytałeś już Zew nocnego ptaka, idź do punktu 2. Jeśli nie czytałeś dotąd żadnych przygód Matthew Corbetta, idź do punktu 3.

2. Królowa Bedlam to dokładnie ten sam poziom rozrywki. Jeśli dobrze się bawiłeś/aś wtedy, będziesz się dobrze bawić i tym razem. McCammon znowu to zrobił: wartka akcja, legion ciekawych postaci podany w wysmakowanym połączeniu kryminału, thrillera, przygody i horroru. Jeśli ciekawią Cię nawiązania do poprzedniej części – idź do punktu 6. Jeśli wolisz przeczytać krótkie streszczenie fabuły (bez spojlerów) - idź do punktu 5.


3. Jeśli chcesz wiedzieć, kim jest Matthew Corbett (krótko i bez lania wody - obiecuję) – idź do punktu 4. Jeśli wolisz przeczytać krótkie streszczenie fabuły (bez spojlerów) - idź do punktu 5.

4. Matthew Corbett to 23-letni, początkujący prawnik. Jest poważnym młodzieńcem, unikającym rozrywek typowych dla swego wieku. Nie pali, nie pije, nie interesują go tereny usytuowane w okolicy kobiecych ud. Pracuje jako pomocnik sędziego Powersa, jest umiarkowanie poważanym urzędnikiem. Wścibskim, ciekawskim, błyskotliwym, inteligentnym i upierdliwym. Da się go lubić. Jeśli chcesz się dowiedzieć czy pozostałe przygody Corbetta zostaną wydane w Polsce, idź do punktu 7, jeśli zaś wolisz przeczytać krótkie streszczenie fabuły (bez spojlerów) - idź do punktu 5.

5. Nowy Jork, rok 1702. Corbett pracuje jako pomocnik u sędziego Powersa. W wolnych chwilach śledzi Ebena Ausleya – przełożonego sierocińca, w którym dorastał. Corbett wie, jakich świństw dopuszczał się względem młodocianych Auers. Wkrótce sytuacja zaczyna się gmatwać: nasz młody detektyw zostaje pobity, na miasto spada plaga okrutnych morderstw, które przypisuje się tajemniczemu Maskerowi, gubernatorem zostaje ubierający się w damskie fatałaszki lord Cornbury, a Corbett zostaje uwikłany w grę o wielką stawkę. Dzięki swej nieustępliwości i błyskotliwemu umysłowi, rozplątuje kolejne węzły. Tych zdaje się jednak przybywać z każdym dniem… Śledztwo prowadzi go do przytułku dla obłąkanych, w którym przebywa tajemnicza Królowa Bedlam… Jeśli ciekawią Cię nawiązania do poprzedniej części przygód Corbetta – idź do punktu 6, w przeciwnym razie przeczytaj kilka słów o Corbetcie w punkcie 4.
Słowo "bedlam" oznacza zamieszanie, chaos, istny dom wariatów. Pierwotnie była to skrócona nazwa londyńskiego Bethlem Royal Hospital. Przez długi czas przebywających w tym szpitalu psychiatrycznym odwiedzać mógł każdy chętny, nawet jeśli nie był w żaden sposób spokrewniony z pacjentem. Wycieczka do Bedlam była niczym wyjście do cyrku, gdzie żądna rozrywki gawiedź mogła oglądać do woli różnej maści "wynaturzeńców".
(źródło: www.historyextra.com)

6. Nie ma ich za wiele. Królowa Bedlam to osobna historia. Minęły trzy lata odkąd Corbett opuścił Fount Royal i jego duszne bagna. Zaczął nowe życie, choć czasem we wspomnieniach prześladuje go Rachel Howarth. Kilka razy wspomina o tym McCammon, innych nawiązań nie zauważyłem. Jedyną postacią – nie licząc oczywiście samego Corbetta – która pojawia się w obu książkach, jest Eben Ausley, dyrektor sierocińca. Jeśli chcesz się dowiedzieć czy pozostałe przygody Corbetta zostaną wydane w Polsce, idź do punktu 7, jeśli masz już dość tych gierek, sprawdź krótkie podsumowanie w punkcie 8.

7. W sierpniu wydawnictwo Vesper planuje wydać kolejną część przygód Corbetta, pod tytułem Pan Slaughter (pierwotnie Mr Slaughter – dobrze, że tytuł został zmieniony). Co ciekawe, tytułowy pan Slaughter pojawia się na chwilę już w Królowej Bedlam, jako jeden z mieszkańców ośrodka dla umysłowo chorych. Już ta krótka scenka znamionuje wielce nietuzinkową postać:

Ponawiam moją ofertę, doktorze Ramsendell. Bardzo chętnie pana ogolę. Rozprawię się z tą brodą raz dwa, a pańska twarz i szyja będą wyglądały jak nowe. Co pan na to?

Zaczął się śmiać, z jego potężnej klatki piersiowej wydobywał się chrapliwy rechot, w jego oczach pojawił się na moment czerwony błysk. Matthew miał wrażenie, że w tym momencie spojrzał prosto w twarz Szatana. Potem nagle iskra szaleństwa zniknęła niczym ogień za zatrzaśniętymi drzwiami, a głos mężczyzny, jedwabisty i miłym sięgnął po Matthew.

- Podejdź bliżej, chłopcze. Przyjrzymy się twojemu gardłu.

Projekt okładki polskiego wydania "Pana Slaughtera".
(źródło: www.robertmccammon.com)

Bardzo się cieszę, że na cały cykl przygód Corbetta składa się aż dziesięć części (ostatnią z nich, Lewiatana, McCammon ukończył w kwietniu 2024). Jeszcze wiele czytania przede mną!

8. Co świadczy o klasie Królowej Bedlam?
Wartka akcja, legion ciekawych postaci, elementy kryminału, thrillera, przygody i horroru. Czyta się to jednym tchem. McCammon sięgnął po sprawdzony zestaw chwytów, miesza je w podobny sposób, więc i efekt musi być podobny. Wcale nie mam mu tego za złe – wprost przeciwnie. Podczas lektury bawiłem się świetnie i nie chciałbym, żeby autor zaczął nagle eksperymentować i próbować zrobić z przygód Corbetta czegoś, czym one nie są i nigdy nie będą. Mają dostarczać rozrywki i robią to bez wysiłku. Tym razem nie dam Ci wyboru – idź do punktu 9.

- Zastanawiałem się, sir – mówił Marmaduke Grigsby, okularnik o okrągłej jak księżyc twarzy, nad którą wznosiła się pojedyncza kępka siwych włosów, wyrastająca niczym pióro z jego łysej głowy. Miał duże niebieskie oczy i gęste siwe brwi, które nieustannie przesuwały się w górę i w dół (…).

9. Od zalewu innych kryminałów Królową Bedlam różnią trzy rzeczy: przede wszystkim, talent literacki Roberta McCammona. Od pierwszych stron czuć, że narrację trzyma w garści prawdziwy fachowiec. Postacie są charakterne, fabuła arcyciekawa, a rozproszone wątki pięknie zbiegają się w całość. Druga cecha to dość oryginalna sceneria wydarzeń. Większość kryminałów toczy się w latach współczesnych, względnie końcu wieku XIX i początku XX. Tutaj mamy tok 1700 i początki osady Nowy Jork, wówczas zamieszkałej przez zaledwie kilka tysięcy ludzi.
Robert McCammon wraz z córką Skye (której zadedykował "Królową Bedlam") podczas wizyty w Mystic Museum w Burbank, Los Angeles. Luty 2024.
(źródło: www.robertmccammon.com)

To świat konnych dorożek, nieutwardzonych ulic, nieoświetlonych zaułków, i klimatycznych tawern. Zresztą, podobnie jak w Zewie nocnego ptaka, tak i akcja Królowej Bedlam zaczyna się w jednej z nich.

W żaden sposób nie dało się już ustalić, jak wyglądała twarz tego człowieka za życia. (…) Spękana kość czołowa została wbita do wnętrza czaszki, podobnie jak nos, w pustych oczodołach zgromadziła się jakaś przyschnięta już żółtawa substancja. (…) Na samym czubku głowy, jakby w geście drwiny dla minionego życia, sterczał sztywny, wysuszony kosmyk włosów.

Wreszcie – balansowanie na granicy kilku gatunków. To oczywiście nic nowego, ale McCammon z gracją doświadczonego linoskoczka utrzymuje zdrową równowagę między nimi, i to przez cały czas trwania powieści. Jeśli chcesz, idź do bezsensownego punktu 10, w którym nie wiadomo po co wymieniam kilka drugoplanowych postaci Królowej Bedlam.
Jedna z klimatycznych ilustracji autorstwa Macieja Kamudy.
(fot. Milczenie Liter)

10. Armia niezapomnianych drugoplanowanych bohaterów, za którą będę szczerze tęsknić: cytowany już Marmaduke Grigsby (wydawca Skorka, lokalnej gazety), obmierzły dyrektor sierocińca Eben Ausley, zapijaczony kobieciarz i prawnik Andrew Kippering, charakterna i urocza wnuczka Grigsby’ego Berry, lord Cornbury, popadający w obłęd wielebny i świetny mówca Wade, Hiram Stokely - poczciwy garncarz o brwiach koloru gliny, czy antypatyczny, zadufany w sobie Lillehorne – szef nowojorskich konstablów, stara wdowa Sherwyn – nie wiadomo: bardziej praczka, czy plotkarka, czy Ashton McCaggers – miejski koroner zafascynowany szkieletami i bojący się widoku trupów (tak, tak). A na czele oczywiście awanturnik i wyśmienity szermierz, Hudson Greathouse.
... i jeszcze jedna ilustracja, ponownie Maciej Kamuda.
(fot. Milczenie Liter)

Warto wspomnieć o tradycyjnie już, pięknym wydaniu od Vespera (twarda okładka, zakładka, klimatyczne ilustracje, świetny papier – martwi mnie jedynie luźne sito korekty, które – mam wrażenie - z każdym rokiem przepuszcza coraz więcej literówek).

Jeśli szukacie zagadki kryminalnej z nutką grozy, pasjonującymi bohaterami, wartką akcją i ciekawą scenerią – doprawdy trudno będzie o lepszą pozycję niż Królowa Bedlam.

Komentarze

Copyright © MILCZENIE LITER