BORA CHUNG - Rozkład północy [recenzja #125]
Przereklamowany towar.
***
OCENA:
Serio, można było ten tytuł
lepiej przetłumaczyć. Zaintrygował mnie – ale szybko okazało się, że znaczy
zupełnie co innego, niż myślałem. Moje pierwsze skojarzenia były następujące: „rozkład”
à rozkładający się trup.
„Północ” à
kierunek. Tymczasem chodzi o… nocny rozkład jazdy pociągów („midnight
timetable”). Także nie dość, że tłumaczenie jest dwuznaczne (myślę, że nie było to
zamierzone), to jeszcze brzmi niezgrabnie.
Mam też zastrzeżenia odnośnie
zawartości książki. Oprócz opowiadań Bory Chung (o nich za chwilę), w środku
znajdziemy także posłowie, analizę literacką oraz dwie recenzje książki.
W posłowiu autorka w sympatyczny
i bezpretensjonalny sposób tłumaczy sens swych opowiadań oraz inspiracje. Jednym
się to spodoba, drugim nie, ale nie ulega wątpliwości, że momentami było to
nieznośnie infantylne. Na przykład, przy okazji opowiadania Tutaj nie wolno wchodzić autorka zaczyna
pouczać, że nie powinno się wchodzić do opuszczonych budynków, bo możemy
odnieść obrażenia. Serio? Poczułem się jak idiota.
Dalej analiza literacka, autorstwa krytyczki Park Hye-jin. Gdy czytam, że: „podczas lektury jej prac (Bory Chung) włosy stają mi dęba, po plecach przechodzą ciarki, a czasem ogarnia mnie taki strach, że całe ciało zdaje się sztywnieć, zbyt przerażone, bym mogła obrócić głowę i spojrzeć za siebie”, to wiem jedno: pani Park Hye-jin albo kłamie, albo jest z natury strachliwa i zakłada pieluchę nawet do lektury baśni braci Grimm.
Na koniec dwie króciutkie,
półstronicowe recenzje książki, autorstwa pisarek Kang Hwagil i Kim Bo-young.
Lakoniczne i bezjajeczne: nic nie wnoszą i są zupełnie niepotrzebne. Nawiasem
mówiąc, chętnie przeczytałbym po polsku gotyckie opowiadania Hwagil,
inspirowane twórczością sióstr Brontë i Mary Shelley.
Cały czas zachodzę w głowę, po co te wszystkie wypełniacze? Oczywistym jest, że dobra literatura obroni się sama. Twórczość Bory Chung dopiero aspiruje do tego miana. Rozkład
północy nie jest ani wybitny, ani specjalnie skomplikowany, nie wzbudza zbyt wielu emocji. Dlatego
wszystkie te dodatki pompujące twórczość koreańskiej pisarki i stawiające jej ołtarz, są
zwyczajnie zbędne. Wzbudziły we mnie efekt odwrotny do zamierzonego: czułem się zażenowany.
Przyznaję, że jest to jeden z
bardziej marudnych wstępów w historii mojego bloga. Przejdźmy zatem do głównego
dania, czyli opowiadań Bory Chung.
**
- Tutaj nie wolno wchodzić - zdaje się mówić spojrzenie Bory Chung. (źródło: www.thebookseller.com) |
Rozkład północy zawiera ich siedem. Choć stanowią osobne byty,
wszystkie łączą się w jedną całość, przenikają wspólnymi wątkami, bohaterami i
miejscem akcji. Tym ostatnim jest dziwny instytut, położony na obrzeżach
miasta, w którym znajdują się nawiedzone i obdarzone złymi mocami przedmioty.
Dla bezpieczeństwa, wszystkie z nich umieszczono w osobnych, zamkniętych na
klucz pokojach. Co wieczór jeden z pracowników instytutu wykonuje obchód po wszystkich
piętrach, sprawdzając, czy drzwi są zamknięte.
To właśnie podczas owych obchodów
dzieją się niepokojące rzeczy. Pracownicy nocnej zmiany są instruowani, by nie
oglądać się za siebie, ignorować wszelkie anomalia i dziwne zachowania i pod
żadnym pozorem nie odbierać telefonu w ciemnych, pustych miejscach. W kantynie
lub podczas przerw wymieniają się opowieściami o dziwnych zjawiskach, których
byli świadkiem.
Niektóre motywy przewijają się w
kilku opowiadaniach, jak np. tajemniczy mężczyzna wyglądający jak ochroniarz, który
pojawia się znikąd, zagradza drogę i zabrania iść dalej. Jest tak przeciętny,
że nie sposób zapamiętać jego wyglądu, a identyfikator w taki sposób odbija
światło, że nie da się przeczytać nazwiska, które na nim widnieje (albo i nie).
Ptak zamknięty w jednym z pokojów
i wspomniany mimochodem w jednym opowiadaniu, staje się głównym bohaterem
kolejnego. Dzięki temu, z rozsypanych przez Chung nitek, czytelnik może złożyć
swój własny kłębek. Ten pomysł sprawdził się świetnie.
Opowiadania same w sobie stanowią
mieszaninę surrealizmu, grozy i „dziwności”. Mamy pojawiające się znikąd owce,
monstrualny trampek próbujący zmiażdżyć pracownika instytutu, czy niekończący
się tunel drogowy.
Bora Chung jest momentami blisko
przekroczenia granicy śmieszności, ale na szczęście tego nie robi.
Spis treści. (fot. Milczenie Liter) |
Tutaj nie wolno wchodzić to historia o tajemniczym ochroniarzu,
który materializuje się w różnych miejscach i ostrzega wychodzących z instytutu
pracowników stanowczymi słowami: „tutaj nie wolno wchodzić”. Główny bohater,
Chan (nachalnie opisany „członek mniejszości seksualnej”), ignoruje
ostrzeżenie, wsiada do samochodu i wyrusza w drogę do domu. Wkrótce orientuje
się, że zabłądził i nie potrafi się wydostać z tunelu drogowego.
W tamtej chwili Chan zaczął zdawać sobie sprawę, że coś jest nie tak. Po opuszczeniu instytutu badawczego skręcił w lewo, więc po jakichś trzydziestu, może czterdziestu minutach jazdy powinien był znaleźć się już w miasteczku. (…) Trasa prowadząca z instytutu do miasta na żadnym odcinku nie ciągnęła się w górę. (…) „Długość tunelu: 1682 km”. Nad głową mignęła mu tablica informacyjna. Kiedy uderzyła go myśl, że tunel jest jakoś dziwnie długi, już znajdował się wewnątrz niego.
Chusteczka opisuje zdegenerowaną rodzinę, w której matka
faworyzowała młodszego ze swoich synów. Nawet w dorosłym życiu, dostawał on od
matki wszystko, co tylko chciał, wliczając w to ogromne ilości pieniędzy. Nawet
gdy wziął ślub, matka wyrzucała z łóżka synową, by spać z własnym synem. Gdy matka
umiera, a w testamencie nakazuje spalić elegancko haftowaną chusteczkę, której
istnienie zataiła przed swymi dziećmi Chusteczka trafia na śmietnik, a młodszy
syn wpada w obsesję na jej punkcie, gotów jest na wszystko, by odzyskać
chusteczkę…
Przeklęta owca to chyba najlepsze opowiadanie w zbiorze. W
instytucie zatrudniony zostaje DSP, miłośnik historii nadprzyrodzonych,
prowadzi nawet kanał z filmami na ten temat. Chodzi wszędzie z telefonem i
nagrywa wszystko. On też spotyka nieznajomego ochroniarza, lecz ignoruje jego
przestrogę. Łamie zakazy instytutu: wchodzi do jednego z zamkniętych pokojów i
kradnie pozostawiony tam przedmiot… To daje początek serii dziwnych zdarzeń z
pogranicza groteski, surrealizmu i horroru. Dobrze się bawiłem i tylko w tym
opowiadaniu poczułem autentyczny dreszcz grozy.
DSP ustawił w odtwarzaczu maksymalną głośność. (…)
- Hej, kim ty, do cholery, jesteś?! Jaja sobie robisz?! Jak tylko cię znajdę, to nogi z dupy powyrywam! – wrzeszczał na nagraniu głosem przepełnionym furią.
- Spróbuj – wyszeptał ktoś cicho.
DSP doznał szoku. Zatrzymał nagranie o cofnął, by raz jeszcze odsłuchać wcześniejszy fragment.
- Jak tylko cię znajdę, to nogi z dupy powyrywam!
- No mówię, spróbuj.
Tym razem przyciszony głos odpowiedział wyraźniej. DSP ponownie wcisnął pauzę. Cofnął, by usłyszeć to po raz trzeci.
- Jaja sobie robisz?! Jak tylko cię znajdę, to nogi z dupy powyrywam!
- To ty zginiesz – odparł cichy głos. Zaraz potem rozległ się słaby chichot.
Milczenie owiec przybliża postać wicedyrektorki instytutu oraz
tłumaczy tytuł książki – na tym się kończą atuty tej opowieści.
Niebieski ptak to szkatułkowa historia sprzed kilkuset lat: tajemnicza chusteczka (czyżby ta sama, co w opowiadaniu Chusteczka ?) i wyhaftowany na niej niebieski ptak.
Kotek to kolejna niezła rzecz. Mężczyzna nawiązuje romans z żoną
swego przyjaciela. Gdy po śmierci przyjaciela wdowa postanawia zakończyć tę
rozpustną relację, mężczyzna wpada w furię i morduje swą kochankę. Gdy jej
zjawa zaczyna nawiedzać jego żonę w snach, mężczyzna postanawia udać się do
mieszkania kochanki i pozbyć się trupa. Zastaje tam jej ulubionego kota, wciąż
żywego…
Wcale nie podjął jednoznacznej decyzji o zabiciu dziecka. Nie był aż tak nieludzki, żeby zrobić coś takiego własnemu potomkowi. Nie potrafił jednak z całą pewnością stwierdzić, czy faktycznie go zabił, czy syn rzeczywiście zginął w wypadku. Wszystko trwało ułamek sekundy. Wystarczyła chwila nieuwagi. Odwrócił wzrok tylko na moment. A przynajmniej tak to z pozoru wyglądało.
Słoneczny dzień zdradza kilka sekretów z życia instytutu. Na
przykład, że trzymane w instytucie przedmioty trzeba od czasu do czasu wynieść
na zewnątrz i wystawić na działanie promieni słonecznych, by uwolnić
przywiązane do nich istoty. Przedmioty mogą się wówczas zachowywać w
nieprzewidywalny sposób…
Podsumowując – Przeklęta owca to chyba najlepsza rzecz,
ale swój klimat i urok mają także Tutaj
nie wolno wchodzić i Kotek.
**
Okładka "Przeklętego królika" - nominowanego do International Booker Prize - który w 2023 roku ukazał się na polskim rynku. (źródło: www.tajfuny.pl) |
Koncepcja Bory Chung – choć nie
jest niczym nowym - działa bez zarzutu. Tajemniczy instytut rozpala wyobraźnię
i aż chciałoby się poznać go bardziej, zobaczyć, ba! – a najlepiej odwiedzić
osobiście. Z kolei powtarzające się motywy (ochroniarz, niebieski ptak,
chusteczka, telefony „z zaświatów”) udanie podsycają aurę niesamowitości.
Tym bardziej szkoda, że opowiadania
koreańskiej pisarki są płaskie, bohaterowie kartonowi, a pomysły – choć
nieraz wielce obiecujące – niedoszlifowane. Sytuację pogarsza wydanie książki –
a w zasadzie jego zawartość - i momentami dość infantylne posłowie. Pochwalam
natomiast umieszczenie na przedniej stronie okładki nazwiska tłumaczki. Taka
praktyka powinna stać się standardem!
Autorka opisuje swoją twórczość
jako „fikcję, która bada granice między otaczającą nas rzeczywistością, a
rzeczywistością wirtualną” i faktycznie tak jest.
(źródło cytatu --> LINK).
Mocne 5,5 - bliżej jednak 6 niż 5.
Przy okazji warto
wspomnieć o wyjątkowej więzi, jaka łączy Borę Chung z Polską.
Południowokoreańska pisarka studiowała języki słowiańskie, tłumaczy też literaturę polską na język koreański. Musi
należeć do kobiet odważnych, ponieważ w 2023 roku porwała się na przekład Bajek robotów Stanisława Lema.
PS. W 2022 roku zbiór opowiadań Cursed bunny (Przeklęty królik) został nominowany do nagrody International Booker Prize (zwyciężyła indyjska pisarka Geetanjali Shree). Polski przekład Królika z 2023 roku upchnąłem już w kolejkę książek do przeczytania - a warto wspomnieć, że akcja jednego z opowiadań (Reunion) toczy się w Polsce.
Komentarze
Prześlij komentarz
Jeśli recenzja lub książka wzbudziła w Tobie jakiekolwiek emocje - nie wahaj się, SKOMENTUJ :)