ANTON CZECHOW - Moje życie i inne opowiadania, tom 1 [recenzja #120]

 


Wybitna proza.

***


📕 WYDAWNICTWO: Czytelnik
🕒 ROK WYDANIA: 1979
📖 ILOŚĆ STRON:  380


                    OCENA:                      

               
 
 

W Partii winta Anton Czechow satyrycznym okiem znęca się nad słabostkami urzędników państwowych (i ich przełożonych),

w Złoczyńcy udowadnia swe przewrotne poczucie humoru (rozważania na temat winy i kary pod płaszczykiem przezabawnej opowieści, gdzie przed sądem staje wieśniak oskarżony o wykręcenie i przywłaszczenie z torów kolejowych jednej śrubki),

w Senności prezentuje genialną parabolę (obrońca oskarżonego, przysypiając podczas mowy sekretarza sądu, snuje rozważania na temat własnej rodziny i staje się własnym adwokatem, tłumacząc przed samym sobą fakt zdrady małżeńskiej),

w Czarownicy zaskakuje rasowym klimatem grozy wciśniętym w mury małej chałupy na obrzeżach wsi,

w Chórzystce chowa do kieszeni talent karykaturzysty i porusza czytelnicze serca, gdy tytułową chórzystkę odwiedza żona jej kochanka, który chowa się w pokoju obok będąc mimowolnym świadkiem tej sceny,

we Wrogach snuje przejmującą do szpiku kości historię doktora, któremu właśnie umarł kilkuletni syn, a w tym samym niemal czasie niejaki Abogin błaga o pomoc swej umierającej żonie,

w Bezbronnej istocie z prawdziwą wirtuozerią odmalowuje prześmieszną scenę w jednym z banków (namolna kobita prosi o pomoc i chociaż przyszła nie do tej instytucji, do której powinna, żadną miarą nie daje się spławić),

Kistunow rano udał się do biura i o zwykłej porze rozpoczął przyjmowanie interesantów oraz klientów banku. Twarz miał znużoną, cierpiącą, ledwie mówił, ledwie oddychał – jakby miał skonać.

- Czym mogę służyć? – zwrócił się do interesantki ubranej w przedpotopową salopę, z tyłu nader przypominającą dużego żuka gnojowego.

w Wołodii przekonująco portretuje szaloną, pełną pasji i poświęcenia młodzieńczą miłość tytułowego siedemnastolatka; zakochanego w dziewczynie, a jednocześnie znienawidzonego przez jej siostrę,

w Spać się chce kunsztownie, kilkoma prostymi pociągnięciami literackiego pędzla, maluje przerażający, psychologiczny portret 13-letniej niańki War’ki; pomiatanej przez wszystkich, ale tylko do pewnego momentu…,

w Księżnej pani zręcznie wyśmiewa przekonaną o swej niezwykłości księżnę Wierę Gawriłowną, która wprawdzie czyni czasem dobre rzeczy, ale kieruje nią próżność i egoistyczne pobudki; chcąc poznać zdanie ludzi o sobie namawia miejscowego doktora na szczerą rozmowę, w czasie której dowiaduje się, jaką pogardę żywią do niej wieśniacy,

Czechow wraz z żoną, Olgą von Knipper. Urocze zdjęcie. Koloryzacja - Klimbim Colorizations.
(źródło: www.unesco.ru)

W Wołodii dużym i Wołodii małym poznajemy pijaną Sofię Lwowną podróżującą z dwoma bliskim jej sercu mężczyznami: mężem i przyjacielem z dzieciństwa; Czechow rozprawia się z dobrze znanym wielu z nas dylematem: romantyczna miłość sprzed lat czy uczuciowa stabilizacja i rutyna?,

w Człowieku w futerale wymyślił nauczyciela Greki Bielikowa, który żył jednocześnie na świecie i poza nim, izolując się od ludzi w groteskowy sposób, a im bardziej się izolował, tym bardziej Czechow mu za ten futerał właził, co prowadziło do intrygującego przeciągania liny między (zmarłym już) bohaterem, a pisarzem, który go wymyślił,

Nosił ciemne okulary, ciepłą koszulę, uszy zatykał watą, a kiedy brał dorożkę, kazał podnosić budę. Jednym Słowem, dostrzegało się w tym człowieku jakieś stałe a nieprzeparte dążenie, by otoczyć się niejako błoną, stworzyć dla siebie, że tak powiem, futerał, który by go odosobnił i uchronił od wpływów zewnętrznych.

w Agreście z przeciętnej historii o bracie, który marzy o własnym dworku na wsi i agreście, wyciska ostatnie soki, a cierpka i nienachalna symbolika tego opowiadania, podana – jak to u Czechowa – z lekkim przymrużeniem oka, wciąż robi ogromne wrażenie,

w Duszce mistrzowsko rozwija fabułę bazując na powtórzeniach i modyfikacjach tego samego motywu (po śmierci jednego partnera kobieta zakochuje się w kolejnym, za każdym razem przejmując jego cechy i zachowania),

w osiemnastu jeszcze innych opowiadaniach niestrudzenie opisuje zwykłe sytuacje zwykłych ludzi, robiąc to w taki sposób, jakbyśmy czytali swój własny pamiętnik.

W Moim życiu i innych opowiadaniach Antoni Czechow udowadnia, że jest wybitnym, doprawdy wybitnym nowelistą.

Komentarze

  1. Prawda, mam wrażenie, że talent Czechowa najpełniej uwydatnia się w krótkich formach. Aczkolwiek czytałam niedawno "Dramat na polowaniu" i muszę przyznać, że w kryminałach też bardzo zacnie sobie radził.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest wielu pisarzy, którzy świetnie sobie radzą z opowiadaniami, lecz powieści ich przerastają. "Dramat na polowaniu" mam na liście i muszę się w końcu przekonać, jak Czechow sobie poradził z przesiadką do większego samochodu. Ale z tego, co piszesz - podołał :)

      Usuń
    2. Zdecydowanie! Jeżeli przeczytasz "Dramat na polowaniu" (nie jest to książka zbyt obszerna), bardzo chętnie poznam Twoje wrażenia. On sam podobno wstydził się tej powieści (którą odbierał jako ukłon w stronę literatury popularnej), ale wyszła mu świetnie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Jeśli recenzja lub książka wzbudziła w Tobie jakiekolwiek emocje - nie wahaj się, SKOMENTUJ :)

Copyright © MILCZENIE LITER