STANISŁAW LEM - Niezwyciężony [recenzja #105]

 


Kosmiczny mecz na najwyższym poziomie.

***


📕 WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Literackie
🕒 ROK WYDANIA: 2021
📖 ILOŚĆ STRON: 262 


                    OCENA:                      

               
 
 

Chronologicznie był to mój trzeci Lem, po Dziennikach Gwiazdowych i Kongresie futurologicznym. Za pierwszym razem – bomba. Za drugim – również. Do trzech razy sztuka? A gdzież tam! Wciąż jest wyśmienicie.

Wszystko tu do siebie pasuje. Świetna okładka i oprawa graficzna (jak zresztą całej serii), autorstwa Przemka Dębowskiego. Celowo podaję te nazwisko. Posłowie Jerzego Jarzębskiego – klasa sama w sobie. Nawet papier pachnie jak trzeba.

Jarzębski ciekawie opowiada o zakończonym widowisku, nie wymądrza się (choć mądry jest), dokonuje trafnej oceny nieoczywistych sytuacji. To właśnie on tłumaczy laikom zawiłości lemowskiej gry. Po zakończeniu książki warto zastanowić się nad jej głębszym sensem i podjąć próbę samodzielnej interpretacji, by potem porównać ją z analizą Jarzębskiego. Takie posłowie to prawdziwa wartość dodana książki:  żaden tam napisany na kolanie bełkot, bardziej latarnia rozświetlająca mrok.

(…) Powieść Lema była lubiana przez najróżniejszych czytelników – tych, do których przemawiał urok mechanicznych zabawek, i tych, którzy z nich wyrośli, dojrzewając do wiedzy, że człowiekowi najtrudniej uporać się z samym sobą, zmierzyć się umysłem z całością wszechświata nie po to, by unieść się pychą, ale wprost przeciwnie: by jej demona zwalczyć.

Wróćmy jednak do historii, którą opowiada Stanisław Lem. Na planetę Regis III zostaje wysłana ekspedycja badawcza. Krążownik „Kondor” dociera do planety i przesyła meldunek o bezpiecznym lądowaniu. Jakiś czas później wysyła jeszcze jedną wiadomość: dziwną serię impulsów, jak gdyby nadawanych Morse’em, ale nie posiadających żadnego sensu, a potem powtarzające się kilka razy dziwne odgłosy. Kontakt się urwał, a „Kondor” nigdy już nie wrócił na Ziemię. Czy ktokolwiek przeżył? Co się wydarzyło na planecie Regis? Na te pytania odpowiedzieć ma kolejna ekspedycja, której losy poznajemy na kartach książki. Na Regis III przybywa krążownik „Niezwyciężony”, dowodzony przez astrogatora Horpacha. Lądowanie przebiega bez problemu, a sama planeta wydaje się być niezamieszkała. Wkrótce jednak zaczynają dziać się bardzo dziwne rzeczy…

Nie zdradzę więcej i radzę też nie czytać zajawki z tyłu okładki. Zdradza ona zdecydowanie zbyt wiele. Fabuła prowadzona jest logicznie i, co nie takie oczywiste u Lema, ma niesamowity potencjał kinowy. Aż się prosi o sfilmowanie! Końcowe sceny, kolejne ekspedycje wysyłane na powierzchnię planety, czy wątek „Cyklopa”, niesamowicie pobudzają wyobraźnię.

Gładki Lem na niewyprasowanej koszulce.
(fot. Milczenie Liter)

Z psychologicznego punktu widzenia, ciekawa jest relacja między Horpachem a jego oficerem, Rohanem. Rohan nie przepada za starszym od niego astrogatorem, nie rozumie jego decyzji, a czasem nawet je podważa. Jako profesjonalista, wykonuje oczywiście wszystkie rozkazy. Kulminacyjnym momentem jest prywatna rozmowa Horpacha z Rohanem odbywająca się w gabinecie przełożonego. Warto! Przemocna scena.

Niezwyciężonego czyta się świetnie; to książka, która trzyma w napięciu do ostatniej strony. Jednocześnie jest to literatura wysokich lotów. Łapie czytelnika mocnym chwytem i nie puszcza tak łatwo. Obserwujemy więc Stanisława Lema w najwyższej formie. W powieści tej ogniskuje on wszystkie swoje zalety w jednym miejscu: naukowe zacięcie, sensacyjną fabułę, ducha przygody oraz dylematy moralne, z którymi mierzą się bohaterowie, i z którymi – na o wiele większą skalę – mierzyć się przyjdzie uważnemu czytelnikowi.

Lądowanie na Regis III - wizja sztucznej inteligencji.
(źródło: MidJourney, prompt: Milczenie Liter)

Kto jest tutaj bowiem tytułowym „niezwyciężonym”? Potężny krążownik? Planeta Regis? To, co się na niej znajduje? Ludzkość? Stworzone przez nią maszyny? A może konkretny człowiek - Rohan lub Astrogator Horpach? Do czego doprowadzić może bezrefleksyjne pragnienie podbojów i lepienie świata na swoją modłę? To tylko niektóre z pytań, które się domagają odpowiedzi, a z pewnością nie wychwyciłem i nie zrozumiałem wszystkiego. Jak sami widzicie, nie należy się więc zadowalać bezrefleksyjną lekturą tej książki. Dopiero po odkryciu jej skarbów, ukrytych pod powierzchnią fabuły, możemy zejść z pola bitwy w glorii zwycięzcy.

Jeśli ktoś nie ma ochoty na rozmyślania, można się ślizgać tylko po powierzchni fabuły i też będzie świetnie. Na tym między innymi polega geniusz Stanisława Lema.

Niezwyciężonego. 

Komentarze

  1. Ładna recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  2. To ta książka Lema, którą muszę w końcu nadrobić :)
    Galene

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! A zapomniałem jeszcze dodać, że to jedna z niewielu książek Lema pozbawionych długich (często zbyt długich) historyczno-filozoficznych wstawek :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Jeśli recenzja lub książka wzbudziła w Tobie jakiekolwiek emocje - nie wahaj się, SKOMENTUJ :)

Copyright © MILCZENIE LITER