ERNESTO SÁBATO - Tunel [recenzja #91]
Samotność, sztuka i morderstwo po argentyńsku.
***
OCENA:
Kolejna perełka w serii
iberoamerykańskiej Wydawnictwa Literackiego. Tunel to 90-stronicowy debiut Ernesto
Sábato, jednego z najsłynniejszych argentyńskich pisarzy. Sábato (1911 – 2011,
żył prawie 100 lat!), opisuje historię
malarza Juana Pablo Castela. Nie będzie to jednak rozprawka o wyższości
dadaistów nad ekspresjonistami, a historia pewnego zabójstwa. Zabójstwa z
premedytacją. To właśnie Castel jest mordercą („artystą-mordercą” nie brzmi
zbyt dobrze), o czym czytelnik zostaje lojalnie poinformowany już w pierwszym
zdaniu powieści.
Malarz oczekując w więzieniu na wyrok, spisuje swoje myśli i odtwarza drogę, która doprowadziła go
do targnięcia się na życie bliskiej mu kobiety – Marii Iribarne. Opowiada o tym,
jak ją poznał, jak rozwijał się ich romans, aż po tragiczny koniec. W metodyczny, naukowy sposób relacjonuje kiełkujące w nim emocje. Sam autor sprytnie angażuje czytelnika w historię:
Widzę, że problem się komplikuje, ale nie widzę sposobu uproszczenia go. Zresztą, jeżeli ktoś chce w tym miejscu przerwać czytanie mego opowiadania, może to zrobić licząc na moją całkowitą aprobatę - mówi narrator ustami Castela.
Jednak wcale nie mamy ochoty przerywać
lektury, ponieważ Sábato umiejętnie rozbudza ciekawość, a historia opowiedziana
jest sprawnie. Zaczyna się tak: pewnego dnia 1946 roku Castel wystawia swój obraz pt. "Macierzyństwo". Przedstawia on kobietę
przyglądającą się bawiącemu się dziecku. To na pierwszym planie. Zaś u góry, w
rogu poprzez okienko widać było oddaloną scenkę: pusta plaża i kobieta ze
wzrokiem utkwionym w morzu, jakby czegoś oczekiwała. Wszyscy skupiali się na
widoku na pierwszym planie, nikt natomiast nie zwracał uwagi na ukrytą w rogu
obrazu scenkę. Nikt, poza jedną nieznajomą dziewczyną, która przystanęła przed
obrazem i dłuższą chwilę wpatrywała się w okienkową scenkę. Malarz postanawia
odszukać tajemniczą kobietę, chociaż nie wie nawet, jak się nazywa…
Wyobrażałem więc sobie, że ona się do mnie zwraca, zapytując na przykład o kierunek autobusu, i wychodząc z tego pierwszego zdania zbudowałem w ciągu całych miesięcy rozmyślań, nastrojów melancholii, wściekłości i nadziei niekończącą się gamę wariantów. Raz byłem wylewny, rozmowny (w rzeczywistości taki nigdy nie byłem), innym razem mrukliwy, zamknięty w sobie, to znów – na odmianę – pogodny.
Pierwszoosobowa narracja pozwala
czytelnikowi wczuć się w historię i przeżywać ją każdą komórką, aż po
zakończenia włókien nerwowych.
Jedyna chyba okładka "Tunelu", która skupia się - absolutnie słusznie - na obrazie Castela. (źródło: domena publiczna) |
A propos nerwów. Castel to
niesamowity nerwus. Wpada w szał przy byle okazji, łatwo go wyprowadzić w
równowagi. Gardzi większą częścią ludzkości, a w szczególności próżniakami,
naukowcami i krytykami sztuki.
(…) Krytycy. Jest to plaga, której nigdy nie mogłem zrozumieć. Gdybym był znakomitym chirurgiem i jakiś facet, co to nigdy nie trzymał w ręku skalpela, nie jest medykiem i nigdy nie składał nogi nawet kota, przyszedł i zaczął tłumaczyć mi błędy mojej operacji, co bym pomyślał?
I chociaż Sábato zapewnia wszem i
wobec, że Tunel nie zawiera aspektów biograficznych, nie wierzę mu. Mało kto wie, że Sábato był z wykształcenia
fizykiem i przez pewien czas pracował w słynnym Laboratorium Curie w Paryżu (już po
śmierci Marii Skłodowskiej-Curie). Tak
wspomina ten okres:
Zbiera mnie na śmiech i czuję odrazę do siebie samego, kiedy wspominam siebie pośród elektrometrów, znoszącego jeszcze ciasnotę duchową i próżność tych naukowców, próżność tym bardziej godną pogardy, że przyodziewała się zawsze we frazesy o Ludzkości, Postępie i innych mitach w tym stylu (…).
Przecież ta wypowiedź jest jakby żywcem skopiowana z monologów Castela, który dziwnym zbiegiem okoliczności miał o naukowcach podobne zdanie...
Naukowa przeszłość Sabato
przełożyła się w zaskakujący sposób na cechy głównego bohatera Tunelu. Irytująca skłonność Castela do
nadmiernego analizowania każdej wypowiedzi i gestu przypomina obserwację reakcji
chemicznych w naukowym laboratorium. Rozkładanie zachowań ludzkich na
czynniki pierwsze to przecież literackie odzwierciedlenie matematycznych równań.
Owe żmudne rytuały Castela podkreślają tylko awersję Sabato do naukowców i ich
sposobu postrzegania świata.
Ernesto Sabato podczas sympatycznej konwersacji telefonicznej. (źródło: www.cultura.gob.ar) |
Wracam jednak do bohatera Tunelu. Gdy do powyższego zestawu cech dodamy
jego całkowity brak szacunku do kobiet, otrzymamy jednego z najbardziej
antypatycznych bohaterów, jakich miałem okazję spotkać na kartach książek.
Gburowaty, zaborczy, wybuchowy,
nieprzewidywalny, niesprawiedliwy, próżny. Jego antypatyczność można utożsamiać
jeszcze z wieloma innymi przymiotnikami. Podczas lektury przychodzi jednak taki
moment, że górę bierze jeszcze inne uczucie, spychając wszystkie te słabostki w
niebyt. To litość. W pewnej chwili zasłona spada z oczu i uświadamiamy sobie,
jak tragiczną postacią jest Juan Pablo Castel; jak bardzo przygniatają go
własne ułomności, których jest zresztą doskonale świadomy, i jak dręczony
samotnością dochodzi do wniosku, że on do tego świata po prostu nie pasuje.
Świadomość tego faktu wypala go doszczętnie, każdego dnia na nowo.
Ernesto S. uwięziony w tunelu. Wizja sztucznej inteligencji. (źródło: Midjourney, prompt: Milczenie Liter) |
To człowiek niezrównoważony o
cechach szaleńca, choć dziś powiedziano by pewnie, że cierpi na dwubiegunowość.
Daje upust swojej agresji gdzie popadnie i na kim popadnie, obrażając i
wyzywając każdego, kto wyprowadzi go z równowagi. Nawet jeśli jest to bliska
jego sercu kobieta. Dochodzi do tego, że analizuje każde słowo z listów Marii,
każdą zmianę tonu w jej głosie, dochodząc często (choć nie zawsze) do
pochopnych wniosków.
Poza tym – ciągnąłem – gdy po raz pierwszy przyjęłaś mój telefon, mówiłaś ze mną tonem neutralnym, prawie urzędowym, do chwili gdy zamknęłaś drzwi. Potem zaczęłaś mówić głosem naturalnym i tkliwym. Co spowodowało tę zmianę?
Tunel to przejmujące studium samotności, gniewu i zazdrości. Tytułowy tunel, w którym Castel sam się okopał, jest nawet gorszy niż więzienie. Każda próba jego opuszczenia, każdy kontakt ze światem zewnętrznym skutkuje nieuchronnym konfliktem i eskalacją gniewu. Dochodzi do paradoksu, w którym człowiek wolny i obdarzony bezgraniczną wyobraźnią, staje się więźniem własnych awersji i ograniczeń.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń"Tunel" szanuję, ale wg mnie to dopiero przedsmak prozy Sábato, która z całą mocą wybucha w powieściach "O bohaterach i grobach" oraz " Abaddón - Anioł Zagłady". To już jest literatura przez wielkie L, próba pochwycenia Absolutu w karby słów.
OdpowiedzUsuńAż takie dobre mówisz? Lektura obu tych książek jeszcze przede mną - zaostrzyłeś apetyt :) Chociaż nie będzie łatwo przebić "Tunelu", bo według mnie to kawał świetnej literatury.
OdpowiedzUsuń