ERNESTO SÁBATO - Tunel [recenzja #91]

 


Samotność, sztuka i morderstwo po argentyńsku.

***


📕 WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Literackie
🕒 ROK WYDANIA: 1976
📖 ILOŚĆ STRON: 114

OCENA:    



 

Kolejna perełka w serii iberoamerykańskiej Wydawnictwa Literackiego. Tunel to 90-stronicowy debiut Ernesto Sábato, jednego z najsłynniejszych argentyńskich pisarzy. Sábato (1911 – 2011, żył prawie 100 lat!), opisuje historię malarza Juana Pablo Castela. Nie będzie to jednak rozprawka o wyższości dadaistów nad ekspresjonistami, a historia pewnego zabójstwa. Zabójstwa z premedytacją. To właśnie Castel jest mordercą („artystą-mordercą” nie brzmi zbyt dobrze), o czym czytelnik zostaje lojalnie poinformowany już w pierwszym zdaniu powieści.

Malarz oczekując w więzieniu na wyrok, spisuje swoje myśli i odtwarza drogę, która doprowadziła go do targnięcia się na życie bliskiej mu kobiety – Marii Iribarne. Opowiada o tym, jak ją poznał, jak rozwijał się ich romans, aż po tragiczny koniec. W metodyczny, naukowy sposób relacjonuje kiełkujące w nim emocje. Sam autor sprytnie angażuje czytelnika w historię:

Widzę, że problem się komplikuje, ale nie widzę sposobu uproszczenia go. Zresztą, jeżeli ktoś chce w tym miejscu przerwać czytanie mego opowiadania, może to zrobić licząc na moją całkowitą aprobatę - mówi narrator ustami Castela.

Jednak wcale nie mamy ochoty przerywać lektury, ponieważ Sábato umiejętnie rozbudza ciekawość, a historia opowiedziana jest sprawnie. Zaczyna się tak: pewnego dnia 1946 roku Castel wystawia swój obraz pt. "Macierzyństwo". Przedstawia on kobietę przyglądającą się bawiącemu się dziecku. To na pierwszym planie. Zaś u góry, w rogu poprzez okienko widać było oddaloną scenkę: pusta plaża i kobieta ze wzrokiem utkwionym w morzu, jakby czegoś oczekiwała. Wszyscy skupiali się na widoku na pierwszym planie, nikt natomiast nie zwracał uwagi na ukrytą w rogu obrazu scenkę. Nikt, poza jedną nieznajomą dziewczyną, która przystanęła przed obrazem i dłuższą chwilę wpatrywała się w okienkową scenkę. Malarz postanawia odszukać tajemniczą kobietę, chociaż nie wie nawet, jak się nazywa…

Wyobrażałem więc sobie, że ona się do mnie zwraca, zapytując na przykład o kierunek autobusu, i wychodząc z tego pierwszego zdania zbudowałem w ciągu całych miesięcy rozmyślań, nastrojów melancholii, wściekłości i nadziei niekończącą się gamę wariantów. Raz byłem wylewny, rozmowny (w rzeczywistości taki nigdy nie byłem), innym razem mrukliwy, zamknięty w sobie, to znów – na odmianę – pogodny.

Pierwszoosobowa narracja pozwala czytelnikowi wczuć się w historię i przeżywać ją każdą komórką, aż po zakończenia włókien nerwowych.

Jedyna chyba okładka "Tunelu", która skupia się - absolutnie słusznie - na obrazie Castela.
(źródło: domena publiczna)

A propos nerwów. Castel to niesamowity nerwus. Wpada w szał przy byle okazji, łatwo go wyprowadzić w równowagi. Gardzi większą częścią ludzkości, a w szczególności próżniakami, naukowcami i krytykami sztuki.  

(…) Krytycy. Jest to plaga, której nigdy nie mogłem zrozumieć. Gdybym był znakomitym chirurgiem i jakiś facet, co to nigdy nie trzymał w ręku skalpela, nie jest medykiem i nigdy nie składał nogi nawet kota, przyszedł i zaczął tłumaczyć mi błędy mojej operacji, co bym pomyślał?

I chociaż Sábato zapewnia wszem i wobec, że Tunel nie zawiera aspektów biograficznych, nie wierzę mu. Mało kto wie, że Sábato był z wykształcenia fizykiem i przez pewien czas pracował w słynnym Laboratorium Curie w Paryżu (już po śmierci Marii Skłodowskiej-Curie).  Tak wspomina ten okres:

Zbiera mnie na śmiech i czuję odrazę do siebie samego, kiedy wspominam siebie pośród elektrometrów, znoszącego jeszcze ciasnotę duchową i próżność tych naukowców, próżność tym bardziej godną pogardy, że przyodziewała się zawsze we frazesy o Ludzkości, Postępie i innych mitach w tym stylu (…).

Przecież ta wypowiedź jest jakby żywcem skopiowana z monologów Castela, który dziwnym zbiegiem okoliczności miał o naukowcach podobne zdanie...

Naukowa przeszłość Sabato przełożyła się w zaskakujący sposób na cechy głównego bohatera Tunelu. Irytująca skłonność Castela do nadmiernego analizowania każdej wypowiedzi i gestu przypomina obserwację reakcji chemicznych w naukowym laboratorium.  Rozkładanie zachowań ludzkich na czynniki pierwsze to przecież literackie odzwierciedlenie matematycznych równań. Owe żmudne rytuały Castela podkreślają tylko awersję Sabato do naukowców i ich sposobu postrzegania świata.

Ernesto Sabato podczas sympatycznej konwersacji telefonicznej.
(źródło: www.cultura.gob.ar)

Wracam jednak do bohatera Tunelu. Gdy do powyższego zestawu cech dodamy jego całkowity brak szacunku do kobiet, otrzymamy jednego z najbardziej antypatycznych bohaterów, jakich miałem okazję spotkać na kartach książek.

Gburowaty, zaborczy, wybuchowy, nieprzewidywalny, niesprawiedliwy, próżny. Jego antypatyczność można utożsamiać jeszcze z wieloma innymi przymiotnikami. Podczas lektury przychodzi jednak taki moment, że górę bierze jeszcze inne uczucie, spychając wszystkie te słabostki w niebyt. To litość. W pewnej chwili zasłona spada z oczu i uświadamiamy sobie, jak tragiczną postacią jest Juan Pablo Castel; jak bardzo przygniatają go własne ułomności, których jest zresztą doskonale świadomy, i jak dręczony samotnością dochodzi do wniosku, że on do tego świata po prostu nie pasuje. Świadomość tego faktu wypala go doszczętnie, każdego dnia na nowo.

Ernesto S. uwięziony w tunelu. Wizja sztucznej inteligencji.
(źródło: Midjourney, prompt: Milczenie Liter)

To człowiek niezrównoważony o cechach szaleńca, choć dziś powiedziano by pewnie, że cierpi na dwubiegunowość. Daje upust swojej agresji gdzie popadnie i na kim popadnie, obrażając i wyzywając każdego, kto wyprowadzi go z równowagi. Nawet jeśli jest to bliska jego sercu kobieta. Dochodzi do tego, że analizuje każde słowo z listów Marii, każdą zmianę tonu w jej głosie, dochodząc często (choć nie zawsze) do pochopnych wniosków.

Poza tym – ciągnąłem – gdy po raz pierwszy przyjęłaś mój telefon, mówiłaś ze mną tonem neutralnym, prawie urzędowym, do chwili gdy zamknęłaś drzwi. Potem zaczęłaś mówić głosem naturalnym i tkliwym. Co spowodowało tę zmianę?

Tunel to przejmujące studium samotności, gniewu i zazdrości. Tytułowy tunel, w którym Castel sam się okopał, jest nawet gorszy niż więzienie. Każda próba jego opuszczenia, każdy kontakt ze światem zewnętrznym skutkuje nieuchronnym konfliktem i eskalacją gniewu. Dochodzi do paradoksu, w którym człowiek wolny i obdarzony bezgraniczną wyobraźnią, staje się więźniem własnych awersji i ograniczeń.

Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Tunel" szanuję, ale wg mnie to dopiero przedsmak prozy Sábato, która z całą mocą wybucha w powieściach "O bohaterach i grobach" oraz " Abaddón - Anioł Zagłady". To już jest literatura przez wielkie L, próba pochwycenia Absolutu w karby słów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż takie dobre mówisz? Lektura obu tych książek jeszcze przede mną - zaostrzyłeś apetyt :) Chociaż nie będzie łatwo przebić "Tunelu", bo według mnie to kawał świetnej literatury.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeśli recenzja lub książka wzbudziła w Tobie jakiekolwiek emocje - nie wahaj się, SKOMENTUJ :)

Copyright © MILCZENIE LITER