GUSTAVE LE BON - Psychologia tłumu [recenzja #64]
To powinna być lektura obowiązkowa.
***
OCENA:
Nie
do wiary, jak ta książka się pięknie zestarzała. Napisana – nie uwierzyłbym,
gdybym nie doczytał – w 1895 roku (!), a wciąż zawiera wiele aktualnych prawd.
To rzadki skarb, rzecz z kategorii tych „otwierających oczy” i poszerzających
horyzonty.
Psychologii tłumu nie czyta się łatwo. Jest
bardzo gęsto i sucho, autorowi zdarza się powtarzać te same stwierdzenia (choć
wydaje mi się, że robi to z rozmysłem). Wnioski i analizy są bardzo
skondensowane.
Byłem
w szoku, jak wiele obserwacji Le Bona zaskakuje aktualnością. Śmiało można by
je powtórzyć dzisiaj. Patrzcie, co napisał o systemie edukacji:
Najkardynalniejszym błędem obecnego systemu wychowania jest jego fałszywa postawa psychologiczna, która przyjmuje, że mechaniczne wbijanie na pamięć całych podręczników rozwija inteligencję; należy zatem, według powyższego poglądu, uczyć się najwięcej. Od szkoły powszechnej do ukończenia uniwersytetu dziecko uczy się tylko na pamięć treści podręczników, ani chwili zaś nie poświęca na kształcenie swego umysłu i zdolności samodzielnego myślenia. Nauka szkolna to posłuszeństwo połączone z kuciem na pamięć. (…) Taka oświata obniża tylko poziom naszej umysłowości.
Jak
widać, nie zmieniło się nic. Jak to o nas świadczy? Lata mijają, a schematy są
dokładnie te same, co w XIX wieku… Chociaż książka, zgodnie z tytułem, dotyczy
psychologii tłumu, Le Bon pozwala sobie na kilka wstawek w tematach pobocznych.
Snuje np. ciekawe rozważania na temat ograniczenia prawa do powszechnego
głosowania, w którym widzi poważne zagrożenie dla rozwoju cywilizacji.
Jest pewne, że cywilizacja jest dziełem mniejszości ludzi światłych, stanowiących wierzchołek piramidy, której stopnie w miarę obniżania się wartości umysłowych rozszerzają się, obejmując coraz niższe warstwy narodu. Panowanie warstw niższych, posiadających jedynie liczebną przewagę, nie może przyczyniać się do rozwoju cywilizacji.
Pozwolę
sobie na jeszcze jeden cytat. Gdy go przeczytałem, zamurowało mnie. Pasuje jak
ulał do tego co się dzieje teraz na świecie, a w szczególności do nakazów i
zakazów pandemicznych, które tak dobrze mamy w pamięci, i które być może
wkrótce powrócą. Czytajcie:
Społeczeństwa opanowało dziwne złudzenie, że tworzenie coraz to liczniejszych ograniczeń przyczynia się do rozwoju wolności i równości; w imię tego złudzenia narody nakładają na siebie z dnia na dzień coraz silniejsze okowy. Przyzwyczajają się dobrowolnie do chodzenia w jarzmie, w końcu same go szukają, wyzbywają się wszelkiej samodzielności i energii, aż zamienią się w niezdolne do oporu automaty, bez woli i siły.
Głównym
tematem tej książeczki (zdrabniam, bo to raptem 160 stron w małym formacie) są
jednak tłumy. Zbiorowiska ludzi, które Le Bon kataloguje, opisuje i bada. Dowiadujemy
się wielu ciekawych rzeczy, na przykład o inteligencji tłumu. Tłum nie jest
inteligentny. Jeśli wrzucimy do tłumu intelektualną elitę społeczeństwa, nie
uczyni to tłumu bystrzejszym. To nadal będzie pierwotna masa, bazująca na
instynktach, masa, na którą nie działają logiczne argumenty. Inteligencja
wszystkich członków tłumu przeciętnieje. Tłum Kardashianów będzie się zachowywać dokładnie tak
samo, jak tłum papieży.
Żeby
przekonać tłum i porwać go ze sobą, należy przede wszystkim mieć prestiż (coś
na kształt charyzmy i autorytetu), ale też wiedzieć, jak należy przemawiać.
Krótkimi hasłami, dogmatami, których w żadnym razie nie należy uzasadniać. Obrazy, konkretne przekazy i
powtarzanie tych samych frazesów.
Gustave Le Bon (źródło: BNF Gallica - Francuska Biblioteka Narodowa) |
Tłum
ma ogromną energię, która potrafi być zarówno niszczycielska, jak i bohaterska.
Energia ta jednak szybko się ulatnia. Tłum wcale nie chce być wolny: on pragnie
być posłuszny, musi mieć lidera, za którym będzie podążać. Tłum jest porywczy,
tłum hipnotyzuje i jest zaraźliwy, dlatego tak łatwo za nim podążać. Łatwo też
poddać się zbiorowej sugestii, nawet jeśli jest ona całkowicie błędna.
W
większości przypadków tłum nawet dokładnie nie wie, dlaczego protestuje i czego
żąda. Wystarczy zerknąć na współczesne protesty – jest dokładnie tak, jak
opisuje to Le Bon. Tłum powtarza kilka utartych frazesów, ale jego uczestnicy
nie wiedzą dokładnie co się za tym kryje. Ba, prawdopodobnie wielu
protestujących wcale nie jest przekonanych o słuszności protestu, ale podąża
ślepo za ludzką masą, w środku której się znalazła.
Tego
typu obserwacji jest tutaj mnóstwo. Niektóre są dość oczywiste, ale inne
niekoniecznie. Naprawdę warto się skupić, przeczytać do końca i poukładać sobie
w głowie te puzzle. Światem nie rządzą prezydenci, elita gospodarcza ani
dyktatorzy. Światem rządzą tłumy, czy tego chcemy, czy nie. To konkluzja Le
Bona.
Trochę
krytyki też mu się jednak należy. Ja rozumiem, że Le Bon jest Francuzem i pisał
Psychologię tłumu pod koniec XIX
wieku, ale gdy setny raz za przykład zachowania tłumu podaje Rewolucję
Francuską, to znaczy, że nie przygotował sobie innych przykładów. Słabo. Z
niektórych zdań przebija też nadmierna pycha, która mnie osobiście razi:
Gdybym mógł tej sprawie poświęcić w niniejszej pracy więcej miejsca, z łatwością wykazałbym działanie potężnego wpływu rasy, bo faktem jest, że sztuka, którą w jednym kraju zachwycają się tłumy, w drugim nie ma najmniejszego powodzenia, nie uruchamia bowiem tych podniet, jakie są konieczne do poderwania nowej publiczności.
Kilka drobnych mankamentów nie zaciera jednak ogólnego wrażenia. Jest to potrzebna i ciekawa książka, poszerzająca horyzonty i dająca do myślenia.
Nieco zapomniany
klasyk, którego lekturę zdecydowanie polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz
Jeśli recenzja lub książka wzbudziła w Tobie jakiekolwiek emocje - nie wahaj się, SKOMENTUJ :)