Diabli wiedzą co... [recenzja #61]
Diabelsko nierówny, opasły tom.
***
OCENA:
Wszystko
zaczęło się na targu staroci. Spomiędzy książek o historii lotnictwa i dziesiątek
wydań Karola Maya, wyłonił się różowy napis na czarnym tle. Zaciekawiony
tytułem, zerknąłem na okładkę. Dla zasady zapytałem o cenę. Kilka złotych. Ha! Już
wiedziałem, że jestem kupiony. Po lekkim targowaniu się, książka również
została kupiona.
Pierwsze,
wizualne wrażenie jest bardzo dobre. Niezła okładka, spójna oprawa graficzna
całego zbioru, świetne ilustracje Bohdana Butenki, przemyślana czerwono-czarna
kolorystyka i masa drobnych ornamentów robią robotę.
Gorzej
niestety wypada sama literatura. Wydaje mi się, że niepotrzebnie poezję
wepchnięto między opowiadania. Ci, którzy nie przepadają za poezją (jak ja),
zostają zmuszeni do przedzierania się przez liryczne gąszcze. A można było
podzielić książkę na dwie części, lub – jeszcze lepiej – zrobić z tego dwa
osobne tomy. Wszystkie historie zawarte w tomie dotyczą w jakiś sposób diabła.
Oczywiście,
jak w prawie każdej antologii, poziom jest nierówny. Taki naprawdę nierówny.
Obok kilku klejnocików znajdziemy bez problemu rasowe zapychacze. Skupmy się jednak
na błyskotkach.
8
najlepszych opowiadań:
8. Kornel
Makuszyński – "Pan z kozią bródką"
Opowieść
pewnego poety, który po śmierci bliskiego (którego pieszczotliwie nazywa „starym
kutwą”) postanawia się rozerwać. Przebywając akurat w małym, obskurnym
miasteczku, trafia do równie obskurnego lokalu, gdzie dziwnym zbiegiem okoliczności
przebywa akurat objazdowy kabaret. Też obskurny. Wkrótce zawiązuje się
niezwykle ciekawa znajomość z dyrektorem kabaretu, którego twarz była
jednocześnie brzydka i pociągająca… Lekkie i przyjemne opowiadanie. A zakończenie
to już przykład przewrotnego poczucia humoru Makuszyńskiego, które mi akurat bardzo
odpowiada.
Ów jegomość jest bohaterem większości utworów. (źródło: Milczenie Liter) |
7.
Bolesław Prus – "Nawrócony"
Jedno
z największych pozytywnych zaskoczeń. Stary, dobry Bolesław Prus, którym katuje
się młodzież w szkołach. Tymczasem do rąk dostajemy naprawdę udane, zgrabne
opowiadanko. Leciwy skąpiec, którego jedynym życiowym sensem było bezcelowe
gromadzenie bogactwa i starych rupieci, trafia do piekła. Najpierw cieszy się, spotykając
swych towarzyszy do grania w karty, wkrótce jednak mina mu rzednie. Diabły
wcale nie są zachwycone z jego obecności… Nawet one nie widziały jeszcze
takiego skąpiradła.
6.
Wiktor Woroszylski – "Białe robaki"
Zaczyna
się bardzo ciekawie.
A pewnego wieczora burza przeleciała gwałtowna, trzy pioruny jak widły płomienne w miasto wbijając – pierwszy w farę, drugi w cerkiew, trzeci zaś w synagogę, i tej samej nocy bzy rozpustne przekwitły, także przed czasem. W polnych bruzdach za pługiem robaki blade się wiły, których ptactwo nie chciało ruszać (…)
Wkrótce pojawiła się pierwsza ludzka ofiara… na szyi miała cieniutką pręgę, zupełnie jak te robaki…Później napięcie nieco opada, ale i tak oddaję Woroszylskiemu, że stworzył ciekawą, diabelską opowiastkę.
5.
Jerzy Gierałtowski – "Karczma nad Bzurą"
Klimatyczna rzecz z wyraźnym, choć nienachalnym akcentem patriotycznym. Trzeba się przestawić na staropolski język. Niewprawionym (jak ja) ciężko będzie wszystko zrozumieć. Ale gdy się już przyzwyczaimy… Opowieść Gierałtowskiego wchodzi jak miód. Akcja dzieje się w zasadzie tylko na terenie tytułowej karczmy, co dodaje smaczku. Kim są tajemniczy goście, przybyli wieczorem i knujący nad losem Polski? Knajpiany półmrok, napitki, tańce i wyzwiska, bitki i tajemnicze wydarzenia… Jest sarmacko dobrze!
4. Andrzej
Szczypiorski – "Dama z medalionem"
Bohater
przybywa do niewielkiej mieściny, gdzie ma wygłosić wykład na temat kinematografii.
Morze, bryza, majowa, słoneczna pogoda… Wszystko zapowiada się aż za dobrze. I
faktycznie – podczas wykładu nasz bohater nagle z niewiadomego powodu zaczyna
się czuć nieswojo… Jego uwagę przykuwa pewna dama siedząca przy oknie.
Spoglądała na mnie uważnie, uparcie, widziałem w łagodnym świetle sali jej duże oczy, jak dwie złociste pszczoły, nieruchome, a przecież żywe, zdumiewająco żywe. Była to dręcząca sekunda, oderwałem wzrok od tych pszczół, zdało mi się przez moment, że słyszę wyraźnie ich brzęczenie wokół mojej głowy.
Cóż te mniszki wyrabiają? (źródło: Milczenie Liter) |
3.
Jarosław Iwaszkiewicz – "Matka Joanna od Aniołów"
Do
położonego w niewielkim Ludyniu klasztoru sióstr urszulanek zostaje wezwany egzorcysta,
ojciec Suryn. Po drodze dochodzą go plotki o dziwnym zachowaniu sióstr, w
szczególności przełożonej zakonu, zwanej matką Joanną od Aniołów. W
międzyczasie przyczepia się do niego natrętny nieznajomy, niejaki Wołodkiewicz.
W karczmie Suryn otrzymuje dziwną wróżbę z ust karczmarki, do zakonu lada dzień
ma przybyć królewicz Jakub, a w mieścinie panoszy się żydowski cadyk, podobno
wizjoner… W takim otoczeniu Iwaszkiewicz niespiesznie i kunsztownie rozwija sieć
fabuły, niczym pająk swoją sieć… Stawia na drodze Suryna (i czytelnika) kolejne
dylematy. Świetne, klimatyczne, opowiadanie, zmuszające do myślenia.
2.
Jarosław Iwaszkiewicz – "Kościół w Skaryszewie"
Nie
jest to bynajmniej opowiadanie grozy, choć zawiera pewne elementy niesamowite.
Smaczku całej historii dodaje fakt, że Skaryszew wraz ze swoim kościółkiem
istnieją naprawdę. Wikary Konrad R. zostawił pewnego dnia otwarte drzwi
kościoła. Do świątyni wchodzi tajemniczy młodzian, zwany Rysiem. Prosi księdza
o spowiedź, ponieważ przybył do Skaryszewa aby wykonać wyrok śmierci na jednym
z mieszkańców. Zaskoczony ksiądz zaczyna dopytywać o kogo chodzi, cała sprawa
nie daje mu spokoju… Wkrótce stanie przed poważnym dylematem.
Kościół w Skaryszewie - widok współczesny. (źródło: Wikipedia) |
1.
Stefan Grabiński – "W domu Sary"
Znany
każdemu miłośnikowi grozy wampiryczny, wyśmienity klasyk Grabińskiego.
Jako,
że twórczość Grabińskiego znam dość dobrze, prawdziwym odkryciem była dla mnie
proza Iwaszkiewicza. Nie wiedzieć czemu, miałem go za nudziarza, kolejnego z
zastępów pisarzy pławiących się z lubością w wojennej martyrologii. Tymczasem w
dwóch zaprezentowanych opowiadaniach jest zupełnie odwrotnie. Są to
wielowymiarowe opowieści, inteligentne i sprytne, a przy tym wręcz ociekające
klimatem. Przy tym wszystkim, dobrze się je czyta, chociaż wymagają skupienia i
uwagi. Nie sprawdzą się jako lektura na chybcika, podczas gotującej się zupy
lub wczytującym meczu na FIFIe.
Miłym
zaskoczeniem jest też nowelka Prusa plus kilku autorów, których twórczości
dotąd nie znałem, jak Szczypiorski czy Woroszylski. W połączeniu z jednorodną tematyką
zbioru i świetną szatą graficzną, polecam serdecznie. Każdy znajdzie coś dla
siebie, chociaż wyższej oceny dać nie mogę, ponieważ zbyt wiele tu utworów
średnich i słabych.
Komentarze
Prześlij komentarz
Jeśli recenzja lub książka wzbudziła w Tobie jakiekolwiek emocje - nie wahaj się, SKOMENTUJ :)