JOE HILL - Gaz do dechy [recenzja #38]
Odkochałem się w Joe Hillu.
***
OCENA:
To nie jest tragiczna książka. Ale nie jest też dobra. Pomogła mi coś sobie uświadomić:
otóż Joe Hill nigdy nie dorówna ojcu, nigdy nie będzie Stephenem Kingiem. Niby to oczywiste, król jest
tylko jeden i tak dalej… Ale trochę się łudziłem. Upiory XX wieku wciąż uważam za świetną pozycję, ocenowo w
granicach „ósemki” powinna się zakręcić. Niestety, im dalej w trawę, tym
gorzej. Dzisiaj wciąż jeszcze protestuję, gdy ktoś nazywa Hilla „synkiem
tatusia”. Robię to jednak z coraz mniejszym przekonaniem.
A
teraz konkrety, wciśnijmy gaz do dechy, jak podpowiada sam Joe.
GAZ DO DECHY – 3/10
Motocykliści,
ryk silników, spaliny, nieporozumienia i cysterna. Opowiadanie napisane razem
ze Stephenem Kingiem – niestety, nudne jak motocyklowe spaliny, drętwe jak moje
metafory.
MROCZNA KARUZELA – 7/10
Zapuszczone
wesołe miasteczko, karuzela ze złowrogimi końmi, a wszystko zgrabnie skontrastowane
ze znudzoną młodzieżą, poznającą uroki alkoholu. Może i przewidywalne, ale klimatyczne.
Dobrze się bawiłem.
W rzeczywistości prawdopodobnie zmagałem się z zamkiem przez niecałe dziesięć sekund. Kiedy drzwi się otworzyły, wpadłem do środka tak szybko, że potknąłem się o próg i runąłem na podłogę, aż straciłem dech, aż z piersi uszło mi całe powietrze. Poderwałem się na czworaki, krzycząc i wydając nieartykułowane odgłosy. Kopnięciem zatrzasnąłem za sobą drzwi, po czym skuliłem się na boku i rozpłakałem. Dygotałem, jakbym wskoczył do przerębla. Dopiero po kilku minutach udało mi się pozbierać i wstać. Trzęsąc się, podszedłem do drzwi i wyjrzałem przez wąskie okienko.
STACJA WOLVERTON 4/10
Przedsiębiorca-kapitalista podróżuje pociągiem. Znudzony, z lekkim zdziwieniem zauważa za oknem wilka. Ehh, ci protestujący i te ich przebrania – myśli sobie… Im dalej, tym gorzej. Średnio udana baśń.
NAD SREBRZYSTĄ WODĄ JEZIORA CHAMPLAIN 5/10
W
wodach tajemniczego jeziora Champlain dzieciaki znajdują… prawdziwego
dinozaura. Snują marzenia o bogactwie i sławie, która na nich spłynie, gdy
świat się dowie. Okazuje się, że przyciągnięcie uwagi dorosłych do dziecięcego
odkrycia jest trudniejsze, niż się to może wydawać. Znamy to, prawda? Jak się
może skończyć ta historia?
FAUN 6/10
Narnia
dla myśliwych. Ekscentryczny milioner raz do roku (za sowitą opłatą) pozwala
amatorom polowania na prawdziwe wyzwanie. Po skorzystaniu z małych drzwiczek w
jego domu, trafiają do świata, gdzie toczy się walka na śmierć i życie. Mają
okazję upolować prawdziwego… fauna. Przyzwoita historia.
SPÓŹNIALSCY 4/10
Biblioteka,
książki podróżujące w czasie, samotność i duchy… Brzmi obiecująco? Może i tak,
ale rozczarowuje i nudzi.
JESTEŚ DLA MNIE NAJWAŻNIEJSZA 6/10
Jeden
z lepszych momentów Gazu do dechy.
Historia pewnych urodzin dojrzewającej, zbuntowanej dziewczyny. Chciała je
spędzić z paczką przyjaciół; przypadek sprawił, że jej towarzyszem staje się
mechaniczny automaton. Momentami przypominało mi to historię Pop Art
z debiutanckiego zbioru opowiadań Hilla, Upiorów
XX wieku.
KCIUKI 5/10
Wojna
i polityka. Brzmi to jak lista składników fatalnego opowiadania – ale nie było
aż tak źle. Obyczajowa w zasadzie historia o kobiecie, która torturowała
więźniów na Bliskim Wschodzie a teraz regularnie otrzymuje pocztą
niestemplowane przesyłki, zawierające odcisk kciuka nieznajomej osoby. Co to może znaczyć?
Nawet moje opowiadanie z ojcem skrytykował! - dziwi się Hill. (źródło: www.sechrestthings.com) |
DIABEŁ NA SCHODACH 4/10
Skalne
schody, które rzekomo prowadzą do samego piekła. Zakochany młodzian,
nieodwzajemniona miłość. Czułem się, jakbym czytał baśń z tysiąca i jednej
nocy.
TWEETY Z CYRKU UMARŁYCH 7/10
Może
przesłanie jest oczywiste (oczywiście gdyby ktoś na to nie wpadł, nadgorliwy
autor postanowił sam je wyłuszczyć na końcu książki), może nieco trąci tanim
moralizatorstwem, ale… intryguje. Celnie przedstawiona rodzina, z konfliktami
na linii córka-matka. Tajemniczy cyrk na poboczu. Bardzo niepokojące
przedstawienie. Groza i krew. A wszystko opisane w telegraficznym, twitterowym
skrócie.
CHRYZANTEMAMY 5/10
Tyle
mojego komentarza.
W WYSOKIEJ TRAWIE 8/10
Jedno
z najlepszych, jeśli nie najlepsze, opowiadanie. Stephen King maczał tu swoje
paluchy, co od razu czuć. Grozą i niepokojem wieje już od samego początku,
napięcie udaje się utrzymać do samego końca. Postanowiłem: nigdy nie wejdę w
trawę wyższą ode mnie! Nieprzypadkowo Netflix się zainteresował. Klasa!
JESTEŚCIE WOLNI 3/10
Hill
zabrał się za literaturę katastroficzną. Katastrofa.
-----
Jak
widzicie, szału nie ma. Jakby tego było mało, Hill postanowił dołożyć do pieca.
Otóż, wpadł na pomysł wytłumaczenia swych inspiracji, tudzież sensu niektórych
opowiadań. Brzmi to jakby poczciwy tatuś tłumaczył swym nie do końca
rozgarniętym dzieciom, dlaczego świeci Słońce.
Zazwyczaj jestem chętny, aby dowiedzieć się czegoś więcej o książce, którą czytam, ciekaw
jestem tych wszystkich dodatkowych smaczków, ale napisane protekcjonalnym
tonem: 15-stronicowy wstęp, 15-stronicowe podziękowania, w tym krótki opis
każdego z opowiadań, to jednak trochę za wiele. Z jednej strony Hill zachęca
nas do szaleństwa i użycia wyobraźni, a z drugiej, sam ją zabija swoim
bajdurzeniem. Irytujące.
Chciałbym
także Hilla pochwalić. Jako fan rzeczy nietypowych i eksperymentów z formą, z
przyjemnością odnotowałem ciekawe zabiegi stylistyczno-typograficzne, jakie
zastosował Amerykanin. O twitterowej formie narracji w Tweetach z cyrku… już wspominałem. Sprawdziły się zaskakująco
dobrze. Da się w ten sposób opowiedzieć straszną historię? Da!
Z
kolei w Diable na schodach litery
układają się w kształt schodów, przez co czytelnik ma wrażenie, jakby z każdym
kolejnym akapitem sam pokonywał kolejne stopnie i krok po kroku zbliżał się do
piekła… Kolejny dobry pomysł, który jednak nie uratował opowiadania.
Diable schody (źródło: Milczenie Liter) |
Podsumowując:
szkoda pieniędzy na zakup tej książki. Zbyt mało tu dobrych rzeczy, zbyt dużo
przeciętnych i słabych. Idealną opcją wydaje się wizyta w bibliotece, dzięki czemu nie
ominą nas nieliczne highlighty, a
jednocześnie zaoszczędzimy kilkadziesiąt złotych.
Joe Hill w służbie bibliotek? Amerykański pisarz robi wszystko, by zostać umieszczonym na zakurzonej półce na końcu najciemniejszej bibliotecznej alejki.
Zaiste, hill to nie jest, raczej gorge :) W całej rozciągłości (!) podpisuję się pod recenzją. Również pod puentą - cieszę się, że nie kupiłem, a przeczytałem bo dostałem.
OdpowiedzUsuńPS. Z "hillów" nadal numerem jeden pozostaje "Fool on the hill" :)